Im gorszy wynik w referendum Hanny Gronkiewicz – Waltz tym większe jej szanse na pozostanie na stanowisku. Jednak czy na długo?W niedzielę 13 października ponad 1,3 miliona uprawnionych do głosowania warszawiaków odpowie (lub nie) na pytanie „Czy jest Pan/Pani za odwołaniem Hanny Beaty Gronkiewicz-Waltz Prezydenta m.st. Warszawy przed upływem kadencji?”. Pofatygować się do urn musi 389 430 osób. „Tak” zakreślić 194 715 z nich. Wydaje się, że to niedużo. Czy to znaczy, że pani prezydent może już się żegnać ze stanowiskiem? Jakie będą jej dalsze polityczne losy?
Z całą pewnością czekają nas prawie 2 miesiące intensywnej propagandy, zapewne też konsultacji z mieszkańcami na każdy możliwy temat (jeśli zachowanie Hanny Zdanowskiej w Łodzi, której groziło referendum, może być jakąś wskazówką). Intensywności nabierze także propaganda negatywna ze strony Piotra Guziała (vide jego ostatni wywiad w „Gazecie Wyborczej”) i Prawa i Sprawiedliwości. Dla tej partii jest to szansa na zadanie Platformie Obywatelskiej najboleśniejszego od podwójnej wygranej w 2005 roku ciosu, na dodatek w jej mateczniku i najbardziej prestiżowym okręgu wyborczym, w przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego i rok przed wyborami samorządowymi.
Podejrzewam, że Hanna Gronkiewicz Waltz referendum spektakularnie przegra – 85%-15%, 90% – 10%, wynik jak w niedemokratycznych satrapiach, tylko że odwrotnie. Szans na zwycięstwo nie ma żadnych i to jest dla wszystkich z wzywającym do bojkotu premierem i prezydentem oczywiste. Będzie to dla wizerunku prezydent Warszawy poważny cios, dużo mocniejszy niż prześmiewcze internetowe memy.
Jednak w tym przypadku sprawdza się zasada „im gorzej tym lepiej”. Im gorszy wynik referendum, tym większa szansa dla Gronkiewicz – Waltz na jego przetrwanie, a więc de facto wygraną, czyli utrzymanie się na stanowisku. Zarówno zebrana liczba ważnych podpisów za referendum (166 tys.) jak i wyniki poprzednich wyborów samorządowych pokazują, że kluczem do sukcesu jest demobilizacja własnego (oraz oczywiście najlepiej również wrogiego) elektoratu.
Dane PKW pokazują, że na PiS w Warszawie w ostatnich wyborach samorządowych w 2010 roku głosowało 151 571 osób, na Czesława Bieleckiego popieranego przez tę partię na stanowisko prezydenta Warszawy, ponad 2 tysiące mniej. Na SLD (które nota bene referendum nie poparło) oddano blisko 99 tys. głosów, prawie 13 tys. więcej niż na ich kandydata do prezydentury Wojciecha Olejniczaka. Palikota jako samodzielnego bytu politycznego jeszcze wówczas nie było. Warszawska Wspólnota Samorządowa zebrała 24 365 głosów.
Co oznaczają te liczby? Jeśli Gronkiewicz – Waltz skutecznie zniechęci większość swoich wyborców (w 2010 roku 346 tys.) do referendum, to jej przeciwnicy musieliby zmobilizować 100% osób, które na nią nie głosowało (ok. 300 tys.) + 90 tys. zwolenników HGW lub tych, którzy nie brali udziału w wyborach. Niezbyt to prawdopodobne, tym bardziej, że poważnych zarzutów (korupcja, spektakularne skandale, załamanie finansów miasta itd.) wobec prezydent Warszawy nie ma.
Jej być może kluczowym atutem jest brak jakiejkolwiek wiarygodnej alternatywy, co z biegiem czasu będzie coraz bardziej rzucało się w oczy. Zarówno w samej PO (inaczej dyskusja o możliwych następcach Gronkiewicz – Waltz mogłaby być dla tej partii naprawdę szkodliwa), jak również w opozycji, bo zgłaszane przez nią pomysły na przyszłych rezydentów warszawskiego ratusza (Andrzej Rozenek, Piotr Guział, Piotr Gliński) tylko napędzają zwolenników urzędującej prezydent.
Kłania się krótka ławka partyjna PiS. Po kolejnych egzekucjach nieposłusznych oficerów ostali się jeno szeregowcy i kaprale. Ciekawym wariantem, który mógłby dawać tej partii jakieś szanse w wyborach w stolicy, a wcześniej także na odwołanie HGW, mogłoby być wystawienie na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego, który w Warszawie miałby dokończyć dzieła swojego brata. Jednak taki gambit (choć mogący być dobrą trampoliną do kolejnych sukcesów partii) wydaje się zupełnie nieprawdopodobny.
Nie jest jednak wcale powiedziane, że zwycięstwo (czyli nieważne referendum) nie będzie dla Hanny Gronkiewicz – Waltz pyrrusowym. Skazy na wizerunku, „obciachowość”, którą nagle dostrzegli w niej wcześniej przyjaźni lub przynajmniej neutralni dziennikarze i mieszkańcy, nagłośnienie niedociągnięć i wpadek ratusza, a przede wszystkim symboliczny, fatalny wynik głosowania mogą oznaczać, że PO zacznie na poważnie rozważać inną kandydaturę na prezydenta Warszawy w wyborach samorządowych w 2014 roku.
To, co dla Hanny Gronkiewicz – Waltz jest dziś największym zagrożeniem, to uwaga, jaką cieszyć się będzie w ogólnopolskich mediach spektakl przedreferendalnej akcji. Im jaśniejsze światło jupiterów, im ostrzejsze dementowanie zarzutów przeciwników, im więcej czołówek w dziennikach telewizyjnych i internetowych portalach, tym większe zainteresowanie referendum, a tym samym frekwencja, co w efekcie może przynieść jej zgubę mimo nieco lepszego wyniku. Prezydent Warszawy powinna teraz mocno trzymać kciuki za jakiś poważny skandal w rządzie, który zepchnąłby temat warszawskiego referendum na drugi plan.*
Jak lekceważyć przeciwników nie popadając w bierność i nie wydać się arogancką, jak się umiejętnie chwalić, nadmiernie nie mobilizując zwolenników – oto pytania, na jakie w najbliższym czasie prezydent Warszawy będzie musiała znaleźć odpowiedź jeśli nie chce stracić stanowiska.
———-
* Życie dopisało ciekawą puentę do mojego tekstu, w chwilę po jego ukończeniu na twitterze wybuchła #RostowskiGate – trwające może godzinę zamieszanie związane z informacją portalu „Newsweeka” o dymisji Jacka Rostowskiego, zdementowaną następnie przez premiera na jego twitterowym koncie. O referendum i Gronkiewicz – Waltz faktycznie ani słowa.
22 sierpnia o godz. 12:39 3341
Skoro HG-W rządzi z pomocą Matki Boskiej, jak sama przyznaje, a PiS jest rzekomo taki religijny.. – to coś mi się tu nie zgadza.Albo PiS Matki Boskiej nie lubi i chce koniecznie, by z Warszawy była odwołana , albo PiS nie wierzy,iż religijność może wspomagać/pomagać politykę, a przecież powinien, czyż nie?Tak czy siak- sprawa jest nieco nadęta/zadęta/rozdęta, czyli dzieli los prawicy i tyle.
22 sierpnia o godz. 12:59 3342
Pomijając, że bardzo cenię Panią Gronkiewicz, to ludzie, którzy nie wahają się wydać 100 mln. złotych na gierki chwilę przed normalnym kalendarzem wyborczym nie zasługują na jakąkolwiek uwagę.
Pan Guział wie, ze nikt go ponownie nie wybierze na Ursynowie, to robi zadymę, żeby nabrać kolejnych naiwnych.
Powinien chyba aktorem zostać.
22 sierpnia o godz. 13:06 3345
@dobrochnaa9
Pani Gronkiewicz jeszcze szczerze znienawidzona przez liczne grono duchownych KK i wiernych, bo nie mogą Jej wybaczyć, że jest w PO.
Z kolei fakt, ze jest osobą wierzącą i nie wstydzi się o tym mówić, przysparza jej niechętnych po drugiej stronie. Takiej ilości kpin, żeby nie powiedzieć obelg, jakie ukazywały się gazecie stołecznej ze strony redaktorów jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam.
Widocznie o mężczyznach trzeba poważnie, a z kobiety można drwić.
22 sierpnia o godz. 16:29 3358
Rzeczywiście chyba jedyna jej nadzieja w tym, że frekwencja będzie niższa niż jest to wymagane. Ale ze względu na sam fakt, iż do tego wszystkiego doszło, powinna uroczyście podziękować za nową kadencję i pobłogosławić wraz z Tuskiem następcy, albo następczyni.
23 sierpnia o godz. 6:46 3425
Referendum będzie oczywiście nieważne, jak słusznie policzył Gospodarz. Nie wydaje mi się, żeby PO wystawiła kogoś innego na prezydenta Warszawy w wyborach. Próba zmiany kandydata skończyłaby się wewnątrzpartyjną wojną, której nikt nie potrzebuje. HGW wygra kolejne wybory.
23 sierpnia o godz. 14:10 3471
>Jej być może kluczowym atutem jest brak jakiejkolwiek wiarygodnej alternatywy, co z biegiem czasu będzie coraz bardziej rzucało się w oczy. Zarówno w samej PO..<
Bzdura! Lepszymi( o wiele!) prezydentami W-wy z PO mogą być np.aktualny wiceprezydent Michał Olszewski czy były wiceprezydent a obecnie minister obrony Tomasz Siemoniak, posłowie Halicki czy Kierwiński!!!
HGW jest wyjątkowo nieudolnym i leniwym prezydentem wyłącznie z nadania Donalda Tuska, ale przede wszystkim oddała praktycznie władzę w stolicy aroganckiemu i nieudolnemu urzędniczemu dworowi. Tę nieudolność widać wyraźnie nawet w obecnej kampani medialno-referendalnej HGW. I idiotyzmy popełniane przez ten dwór będa kluczem do odwołania Gronkiewicz, uaktywniając kolejne wnerwione grupy do udziału w referendum… 😉
25 sierpnia o godz. 21:57 3748
Dziękuję za ciekawą analizę.
Pierwsza uwaga – Kaczyński nie ma żadnych szans na prezydenturę w Warszawie. Lech wygrał w zupełnie innych warunkach, gdy PiS miał zupełnie inny wizerunek.
Druga uwaga – szacowanie, że ludzie w referendum będą mieli te same poglądy co w czasie wyborów trzy lata temu jest mocno naciągane. Proponuję inną zabawę: w Elblągu pod wnioskiem o referendum zebrano 10,2 tys. ważnych podpisów. W referendum głosowało 24 tys. wyborców. Jeśli w Warszawie proporcje miały by być te same to do urn pójdzie 390 tys. Czyli szansa na ważność referendum wychodzi prawie dokładnie 50%.
26 sierpnia o godz. 0:11 3757
W czasie refrendum ludzie odreagują na HGW liczne żale do miejskich oraz krajowych aroganckich i niekompetentnych urzędników z Donaldem Tuskiem na czele, niezależnie od barw partyjnych…;-)
Jedni się zemszczą za dekret Bieruta, inni za likwidowane szkoły, jeszcze inni za przedszkolny bałagan rządowo-samorządowy!Każdy swoją sprawę symbolicznie załatwi!