Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Moja polityka - Liberalny blog Leszka Jażdżewskiego Moja polityka - Liberalny blog Leszka Jażdżewskiego Moja polityka - Liberalny blog Leszka Jażdżewskiego

25.11.2014
wtorek

Żaden z powyższych

25 listopada 2014, wtorek,

W dyskusji o sfałszowanych wyborach i zaskakująco wysokiej liczbie głosów nieważnych do sejmików komentatorom umyka fakt, że jest to często świadomy wybór obywateli. Obywateli, którzy w wyborach samorządowych idą do urn, ale nie po to, żeby głosować na sejmik wojewódzki i na partie, które wystawiają do nich listy.

Liczba głosujących na wójtów, burmistrzów i prezydentów, na radnych sejmików, rad powiatów i rad gmin jest taka sama. Jednak świadomość wyborców odnośnie do funkcjonowania tych organów jest bardzo różna. Kompetencje sejmiku wojewódzkiego nawet dla osób interesujących się polityką są niejasne. Odbywają się do nich wybory partyjne, ale bez znanych z telewizji nazwisk. Czyli ciasto z kruszonką bez kruszonki.

Są oczywiście marszałkowie, udzielni książęta, utożsamiający promocję województwa z promocją samych siebie. Jednak polityka w sejmikach w odbiorze społecznym nie istnieje. Z sejmików przebijają się dwie informacje. O dzieleniu wielkiej kasy unijnej, w mniej lub bardziej bezstronnych konkursach, w zasadzie bez społecznej debaty. I o skandalach – seks i korupcja zawsze dobrze się sprzedają.

Sejmiki to idealny azyl dla wszystkich, którzy pragną profitów z władzy bez nieprzyjemnych konsekwencji nadmiernego zainteresowania wścibskich mediów czy NGO-sów. To wielka władza z niewielką odpowiedzialnością i jeszcze mniejszą społeczną kontrolą.

Przed poprzednimi wyborami samorządowymi w 2010 roku na pytanie: „jaki organ będziemy wybierać w najbliższych wyborach?”, 18 proc. ankietowanych odpowiedziało, że radę powiatu, 28 proc. – że radę gminy, 61 proc. – że wójta/burmistrza/prezydenta. I tylko 7 proc. – że sejmik wojewódzki.

Ponad 1250 tys. głosów wrzuconych w tamtych wyborach do urn było „pustych” – bez zaznaczonego żadnego kandydata do sejmiku – 8,6 proc. głosów oddanych w ogóle i aż 72 proc. głosów nieważnych. W wyborach 2006 głosy „puste” stanowiły ¾ głosów nieważnych, prawie 10 proc. wszystkich oddanych głosów (dokładnie 1 347 433). Dla porównania: głosów z więcej niż jednym zaznaczonym kandydatem (a więc potencjalnie „sfałszowanych”) w wyborach do sejmików było 466 562 w 2010 i 395 415 w 2006 roku. A więc niemal tyle samo co w wyborach do rad powiatów (462 035 w 2010 i 383 490 w 2006 roku). Żadnego kandydata do rady powiatu nie zaznaczyło 365 733 wyborców w 2010 i 405 467 w 2006 roku, a więc ponad trzykrotnie mniej niż do sejmiku wojewódzkiego. Zmiany w kodeksie wyborczym wprowadzone w 2011 r. zlikwidowały obowiązek wyliczenia przyczyn nieważności głosów. Możemy tylko przypuszczać, że w ostatnich wyborach rozkład pomyłek i głosów z premedytacją oddanych na „żadnego z powyższych” ułożył się podobnie jak w poprzednich.

Swoją drogą gdyby już „unieważniać” głosy (co bez współpracy całej komisji jest praktycznie niewykonalne) i fałszować wyborcze wyniki, czy nie lepiej byłoby robić to tam, gdzie korzyści i władza są większe? Np. w wyborach na wójtów, burmistrzów i prezydentów? Czemu Adamowicz, Dutkiewicz czy HGW nie dodali trochę krzyżyków na kartach swoich przeciwników, co dałoby im zwycięstwo w I turze?

Wyborcy, którzy pofatygują się w wyborach samorządowych do urn po to, żeby zagłosować na kandydata na wójta czy radnego gminy, dostają listę nieznanych im nazwisk do organu, o którego zadaniach niewiele albo zgoła nic nie wiedzą. To, że wrzucają głosy puste, świadczy o ich obywatelskiej świadomości. Gdyby wybory do sejmików odbywałyby się samodzielnie, frekwencja w nich byłaby prawdopodobnie bardzo niska, porównywalna z radami osiedli funkcjonujących w dużych miastach.

Wyróżnikiem kandydatów w wyborach do sejmików jest najczęściej wyłącznie ich szyld partyjny. Podobnie jak zapewne wielu innych wyborców w wyborach do sejmiku oddałem głos nieważny, jako protest przeciwko dostępnej ofercie partyjnej. Protest stosunkowo bezpieczny, bo nierozstrzygający o tym, czy Polską rządzić będzie partia IV RP, czy „ciepłej wody w kranie”.

18 proc. nieważnych głosów do sejmików szokuje polityków. Nic dziwnego. Większość z nich została oddana przeciwko nim wszystkim.

Autor: Leszek Jażdżewski

Publicysta, politolog, założyciel i redaktor naczelny liberalnego magazynu „LIBERTÉ!”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 14

Dodaj komentarz »
  1. Ja celowo wrzuciłam kartkę z dwoma zakreślonymi krzyżykami – żeby przypadkiem ktoś z komisji (chociaż nikogo nie podejrzewałam, ale chciałam mieć stuprocentową pewność) nie wstawił krzyżyka na pustej kartce

  2. Uważam że podawanie prognozy jako wyników wyborów natychmiast po zakończeniu głosowania jest zasadniczym błędem,a może nawet głupotą.Przecież nikt nie może zapewnić 100 % wiarygodności „wyznań” pytanych respondentów.Natomiast „chwilowi” liderzy bardzo się do nich przywiązują.Bardzo dobre wyniki PSL moim zdaniem wynikają z 1/przysłowia : gdzie się dwóch bije tam trzeci korzysta,2/pierwszego miejsca w „książeczce wyborczej”

  3. Ja oddałem głos ważny (tak przynajmniej mi się wydaje), ale się zgadzam. Problem jest taki, że przed wyborami zmieniono ordynację wyborczą i zlikwidowano liczenie sposobów nieważności głosu. Być może właśnie po to, by ukryć liczbę głosów pustych. I teraz zrobił się problem, bo opozycja opowiada o rzekomym fałszerstwie.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Totalna bzdura, cały ten system. W radzie gminy społecznicy (do kontroli), w radzie powiatu powinni być wójtowie i prezydenci (burmistrze, czy jak ich zwał) z danego powiatu (w zasadzie struktura zbędna), a w sejmiku wojewódzkim starostowie i prezydenci miast – sprawa załatwiona – mniej partyjnych ryjów w korycie i raczej kompetentni ludzie u władzy. Tylko po co wówczas partie polityczne ???

  6. W pełni zgadzam się z poglądami autora. Uważam jednak, że przyczyny tego stanu tkwią w nadmiernie rozbudowanej i kosztownej strukturze samorządu. Sejmiki wojewódzkie nawet z nazwy przypominają sejmiki szlacheckie. Radni tych sejmików raczej nie reprezentuj interesów wyborców. Przykładem tego może być Kukiz urodzony i zamieszkały na terenie województwa opolskiego i w wyniku zabiegu meldunkowego został członkiem sejmiku dolnośląskiego. Pora już chyba, aby zastanowić się nad strukturą organów samorządowych. Rozwiązaniem byłoby ograniczenie wyborów tylko do rad gminnych i powiatowych a sejmik wojewódzki tworzyć z oddelegowanych przez rady powiatowe radnych proporcjonalnie do liczby mieszkańców. W przypadku Warszawy zasada taka powinna dotyczyć wyłaniana rady miasta. Wybór zaś marszałka województwa powinien odbywać się w wyborach bezpośrednich. Takie rozwiązanie zapewniłoby lepszą reprezentatywność, uprościło procedury wyborcze i zmniejszyło nadmierną liczbę radnych a więc i koszty. Do rozważenie też jest moim zdaniem dualizm władzy na szczeblu wojewódzkim – urząd wojewody i rozbudowany urząd marszałkowski. Wydaje mi się, że jest to droga do odpolitycznienia samorządów i lepszego powiązania ich z wyborcami.

  7. Krzysztof Mazur
    25 listopada o godz. 21:07

    O jakim rzekomym fałszerstwie mówimy w takim Wejherowie stwierdzono 40% nieważnych głosów czy 40% ludzi może oddać nieważny głos może 1-2. Poza tym jakoś przedziwnym trafem te nieważne głosy miały miejsce tam gdzie wyborcy oddali głos na PIS a wygrał PSL. Może wyjaśnisz również taką drobną sprawę dlaczego w poprzednich wyborach wyniki sondaży były zbieżne z wynikami wyborów a w ostatnich nagle okazały się tak odmienne. A może również wyjaśnisz poniższe

    http://kriszu.mobile.salon24.pl/617609,wybory-sfalszowane-dowod-statystyczny

    Wybory sfałszowane? Dowód statystyczny.

    W ostatnich wyborach samorządowych rzuca się w oczy kilka spraw:

    – zaskakująco duży odsetek głosów nieważnych (blisko 18% vs. 12% w 2006 i w 2010 roku)

    – zaskakująco duży wzrost notowań PSL

    – niewytłumaczalna różnica pomiędzy wynikami exit polls a wynikami głosowania w przypadku PiS (minus 4,7%) i PSL (plus 6,7%).

    Pojawiają się próby „racjonalnego” wytłumaczenia powstałych anomalii: a to efekt „pierwszej strony” książeczki do głosowania miał działać dla PSL, a to znowu powodem dużej liczby nieważnych głosów miały być mylące instrukcje dotyczące głosowania na „kartę”. Inni złośliwie sugerują, że wyborcy PiS są bardziej nierozgarnięci od wyborców innych partii i masowo marnowali swoje głosy. Inne wytłumaczenie, podsunięte przez J.Kalinowskiego, mówi o wyjątkowej mobilizacji elektoratu PSL. Argumenty te nie wytrzymują krytyki. Książeczki zdarzały się we wcześniejszych wyborach i z tego powodu nie zauważono masowego wzrostu poparcia dla jakiejś partii ani większej liczby głosów nieważnych. Trudno też uwierzyć, by wyborcy PSL byli inteligentniejsi nie tylko od wyborców PiS ale i innych partii… Zaś ewentualna mobilizacja elektoratu PSL powinna znaleźć odbicie w wynikach exit polls. Tak ogromne anomalie rodzą więc podejrzenia o fałszerstwo wyborcze, jednak nikt nikogo nie złapał za rękę.

    By statystycznie sprawdzić, czy i która partia „zyskała”, a która „straciła” na sensacyjnym wzroście głosów nieważnych, obliczyłem wskaźnik korelacji Pearsona pomiędzy zmianą poparcia dla poszczególnych partii a zmianą odsetka głosów nieważnych (wybory samorządowe 2014 vs. wybory samorządowe 2010) w ujęciu regionalnym (w rozbiciu na województwa). Ujęcie to pozwala ustandaryzować naturalne różnice regionalne w poparciu dla partii politycznych.

    Współczynnik Pearsona może kształtować się od -1, co oznacza pełną korelację negatywną do +1 co oznacza pełną korelację pozytywną. Zero oznacza brak korelacji.

    Analiza jest oparta na danych z tylko 8 województw, ponieważ jak do tej pory PKW nie podała danych o głosach nieważnych z pozostałych województw.

    Wyliczony współczynnik korelacji Pearsona wynosi:

    dla PSL 0,92

    dla PiS -0,28

    dla PO 0,13

    dla SLD 0,24

    Oznacza to, ze istnieje niemal liniowa korelacja pomiędzy wzrostem udziału głosów nieważnych a wzrostem poparcia dla PSL w porównaniu do wyników głosowania z 2010 roku. Bardzo mocno upraszczając, niemal każdy nowy głos nieważny okazywał się głosem oddanym na PSL. Korelacja wzrostu udziału głosów nieważnych z wynikami innych partii jest słaba, ale warto zauważyć, że PiS jest jedyną partią z „wielkiej czwórki”, która ma korelację ujemną, co oznacza, że PiS jednak tracił przy wzroście liczby zmarnowanych głosów.

    Jak to wszystko tłumaczyć? Nie potrafię znaleźć innego wytłumaczenia niż to, że wybory zostały sfałszowane. Przychylam się do zdania Rafała Ziemkiewicza, że głosy PiS mogły być masowo unieważniane w małych komisjach wyborczych obsadzonych swoimi ludźmi przez PSL-owskich lokalnych kacyków. Właśnie na obszarach wiejskich PiS było najgroźniejszym rywalem PSL. To by tłumaczyło stosunkowo niewielki ubytek głosów PO (tylko 1% mniej niż w exit polls).

    Z pewnością jaśniejszy obraz pojawi się, gdy PKW poda szczegółowe informacje dla wszystkich województw. Myślę, że wykonanie takiej analizy w rozbiciu na powiaty może wykazać jeszcze silniejszą korelację w przypadku PSL i PiS. Należałoby szczególnie przyjrzeć się komisjom, w których padło wyjątkowo dużo nieważnych głosów. PiS powinien domagać się ponownego przeliczenia tych głosów. Jednak jeśli zostały one fizycznie „unieważnione”, ponowne przeliczenie nic juz nie da.

    Dane do obliczeń:

    Zmiana wyników procentowych, wybory samorządowe 2014 vs. 2010
    Województwo PiS PO PSL SLD głosy nieważne
    lubelskie 12.25% -16.65% 40.39% -44.92% 48.04%
    lubuskie -0.53% -25.16% 57.93% -43.10% 62.89%
    opolskie -14.37% -20.69% 80.99% -43.11% 64.86%
    pomorskie 22.55% -6.99% 85.43% -35.70% 71.14%
    świętokrzyskie 21.90% -11.32% 40.55% -37.77% 44.64%
    warm.-mazurskie 13.49% -22.76% 53.26% -46.94% 52.65%
    wielkopolskie 10.05% -19.60% 43.35% -47.71% 49.12%
    zach.-pomorskie 3.16% -21.67% 58.23% -36.11% 50.62%

    PS. Odnosząc się do niektórych komentarzy: oczywiście korelacja nie musi oznaczać związku przyczynowo-skutkowego. Teoretycznie może być zupełnie przypadkowa. Jednak przypadku wyborów nie wierzę w przypadki;) Poza tym jeśli ktoś twierdzi, że korelacja jest przypadkowa, powinien przedstawić racjonalne wyjaśnienie jej zaistnienia inne niż ręczne „poprawianie” wyników.

    PS2. Na chwilę obecną (25.11, godz. 19) doszperałem się dwóch dalszych wskaźników głosów nieważnych (woj. podlaskie – 14,57% i mazowieckie 18,78%). Po uwzględnieniu ich w obliczeniach Pearson nieważne/PSL rośnie do 0,93 a Pearson nieważne/PiS do -0,41. Czy kogoś jeszcze dziwi, że na stronie PKW dalej nie ma danych o nieważnych głosach w poszczególnych regionach?

  8. Statystyka może dowieść co najwyżej istotnych statystycznie zależności Nogdy nie dowodzi związków przyczynowo-skutkowych ani nie tłumaczy mechanizmów.

  9. @saurom
    „18 proc. nieważnych głosów do sejmików szokuje polityków. Nic dziwnego. Większość z nich została oddana przeciwko nim wszystkim”
    Przeczytaj ze zrozumieniem – Prezio ma zbyt ciasny umysł, żeby to zrozumieć i ty najwyraźniej idziesz w jego ślady.
    Głosowałem na władze lokalne, a na paryjniackie pasożyty (sejmik wojewódzki) oddałem głos nieważny – powinni tam zasiadać starostowie i prezydenci miast (najczęściej są bezpartyjni).

  10. Opublikowano ciekawa mape pokazujaca rozklad niewaznych glosow.
    Otoz najmniej niewaznych glosow jest tam gdzie do urn pofatygowalo sie najwiecej zwolennikow PIS, generalnie Polska poludniowo-wschodnia co zadaje klam teorii jakoby exit polls dlatego tak drastycznie (pierwszy raz!) roznia sie od wynikow ogloszonych poniewaz niewyksztalcony elektorat PiS „chcial ale niepotrafil” poprawnie zaglosowac.

    Roznica miedzy spapranymi lub wypaczonymi wyborami jest ZADNA, prosze sobie sprawdzic slownik I znaczenia tych slow.
    Laczy je falszywe, bledne odwzorowanie rzeczywistosci.

  11. Reasumujac, malo jest tak zaslepionych propaganda lub nienawiscia, ktorzy nieprzyznaliby, ze wybory zostaly spartaczone I z roznych powodow wypaczone.
    Wypaczone to znaczy odbiegajace od rzeczywistosci czyli sfalszowane
    Za organizacje wyborow odpowiada panstwo a bezposrednio rzadzacy.
    Logiczne jest wiec stwierdzenie, ze rzadzacy sfalszowali wybory
    Czy zrobili to w pelni swiadomie czy na skutek bylejakosc i amatorszczyzny to tak naprawde sprawa drugorzedna.
    Byc moze „jedynie” popelniono przestepstwo wynikajace z zaniedbania.
    Ale skutki sa fatalne.

    Jezeli nawet media dalej beda zamulac rzeczywistosc znajdujac roznorodne wytlumaczenia rozgrzeszajace rzadzacych to i tak bedzie im ciezko wyjasnic skad sie bierze ten wzrost rozdraznienia i zniechecenia spolecznego w kraju ponoc dobrze rzadzonym przez 7 lat przez PO/PSL.

  12. Na koniec – to bardzo smutne, ze w wyborach „w wolnej” Polsce bierze udzial mniej niz polowa Polako z tego 20% nie chce albo nie potrafi zaglosowac
    Wynika z tego, ze jedynie co trzeci Polak legitymizuje polska demokracje i czesto okazuke sie, ze rzadzacy maja aktywne poparcie raptem co dziesiatego Polaka
    Polska demokracja jest chora
    bez radykalnych zmian choroba sie poglebi.
    Stad byc moze rosnaca liczba niewaznych „rzadzacym na zlosc” glosow.
    Ale nawolywanie do zmian traktowane jest jako… Niszczenie panstwa.
    Czy oszustwo czy zniechecenie jedno czy drugie to jednoznacznie fatalna ocena wydana rzadzacym

  13. Bzdura. Wypaczone nie znaczy sfałszowane. Wypaczone nie znaczy odbiegające od rzeczywistości. Zachowanie polegające na picie pól litra wódki dziennie jest wypaczone, nawet jeśli rzeczywiście zachodzi. Radzę nabyć słownik.

  14. PWN
    Slownik Jezyka Polskiego
    http://sjp.pwn.pl/slowniki/wypaczyć.html

    wypaczyć — wypaczać
    1. «spowodować wygięcie, zniekształcenie czegoś»
    2. «przedstawić coś niezgodnie z rzeczywistością»

    sfałszować
    ………
    2. «przedstawić coś niezgodnie z prawdą»

    Roznica zadna.

    Chyba, ze uznamy iz RZECZYWISTOSC nie musi byc PRAWDA…
    co poniekad pokrywac sie moze z logika fajnopolaka-leminga.

  15. Jak wypaczono czyli zfalszowano (!) wybory:

    „Istotą sprawy jest to, że państwo przez swoje instytucje takie, jak PKW czy TVP, przy udziale bałaganu, głupoty, zaniedbań czy złej woli doprowadziło od półtora do dwóch milionów ludzi do rozporządzenia swoim głosem w wyborach niezgodnie z ich wolą.
    Na tym polega oszustwo doskonałe, że ludzie wprowadzeni w tę sytuację przez państwo sami się oszukali nawet o tym nie wiedząc.

    Pierwsza sprawa to systemowe zniekształcenie wyników poprzez druk książeczki, niezgodny zresztą z prawem wyborczym.
    Nie da się na gruncie logiki i semantyki wyjaśnić, że karta może składać się z kilkunastu kart i być książeczką, o której słowa nie było w spotach instruktażowych.

    O książeczce mówił też prezydent Komorowski na konferencji prasowej. Tłumaczył, że cztery lata temu „polem doświadczalnym” tego sposobu głosowania było województwo mazowieckie.

    I proszę zwrócić uwagę, że już wtedy w tym regionie Polski mieliśmy rekordowe odsetki głosów uznanych za nieważne.

    Skala głosów nieważnych w wielu rejonach kraju, w tym w woj. mazowieckim jest nie do przyjęcia.
    A Wielkopolska? Dlaczego prawie co czwarty – najwięcej w kraju – mieszkaniec tej słynącej z porządku i rzetelności ziemi oddał głos nieważny!? Bo tam się ufa władzy i postępuje zgodnie z jej instrukcjami.

    Już 4 lata temu silna była korelacja rosnącej liczby głosów nieważnych z przepływem poparcia z PiS do PSL. W wielu obwodach na Mazowszu PiS miało trzykrotną przewagę nad PSL w wyborach parlamentarnych, a w samorządowych – przy 30-40 % nieważnych głosów – było dokładnie odwrotnie. Aż takich odchyleń standardowych nie wyjaśni żadna specyfika autorytetów, elit lokalnych, lekarzy, nauczycieli, pracowników ODR, czy innych znajomych na listach PSL. Tak wielkie przepływy głosów były ewidentnymi przekrętami.

    Mówił pan jednak o kilku sprawach. Co oprócz książeczki?

    Przypadek, czyli losowanie i nr 1 dla PSL, wobec czego ich wyborca nie mógł się pomylić i chcąc głosować na PSL, oddawał głos ważny, bo zwyczajnie znajdował tę partię bez problemu i zgodnie z instrukcją PKW stawiał jeden krzyżyk na karcie. Po drugie ci, którzy oddawali głos nieważny, bardzo często byli zaliczani jako ci, którzy głosowali na PSL. Myślę tutaj o sytuacjach, w których wyborca zaznaczał głos na pierwszej liście ludowców, ale i na kolejnych listach, a jego głos zostawał zaliczony jako wsparcie PSL.

    Żeby tak się stało, sprawdzający głosy musieli spojrzeć tylko na pierwszą stronę „książeczki”, a widząc głos na PSL, nie zaglądali dalej.

    Dokładnie tak, dalej nawet nie zaglądali, bo w terenowych komisjach jest klimat przychylności dla PSL, czyli partii wójta, który te komisje technicznie organizuje. Po co wydziwiać i zaglądać dalej, skoro gołym okiem widać głos na PSL a czasu mało za to roboty dużo – bo do przeliczenia są jeszcze głosy do gminy, do powiatu i na burmistrza albo wójta? Uważam, że kilkaset tys. głosów oddanych na PSL było de facto nieważnych, ale zaliczono je jako ważne.

    Logiczną konsekwencją tej tezy jest jednak wniosek, że głosów nieważnych było jeszcze więcej niż te 18% do sejmików wojewódzkich.

    Oczywiście, że tak. Jestem przekonany, że nieważnych głosów było grubo ponad 3 miliony. Poza tym proszę zwrócić uwagę na to, że byli też ludzie, którzy zrozumieli, że jeśli jest jedna karta, to trzeba głosować tylko na pierwszej stronie, gdzie kandydaci z numerem np. 3 reprezentują PiS. A to oznaczało głos na trójkę na liście PSL. Kolejna sprawa – ci, którzy niechybnie by się pomylili i zakreślili krzyżyki na kolejnych kartach książeczki, w porę, po zakreśleniu pierwszej kartki czyli po oddaniu głosu na PSL mogli dostać od członka komisji czy lepiej zorientowanych wyborców podpowiedź: „Co pan robi, przecież można stawiać tylko 1 krzyżyk”.

    Te wszystkie błędy, przypadek, chaos (także ten informacyjny, związany z błędną instrukcją ze strony PKW) związany z tą nieszczęsną książeczką, na której pierwszą stronę miało PSL, doprowadziły do takiego zdeformowania wyników wyborów.

    W realu PSL dostał tyle, ile otrzymał w Ipsosie. Realnie ludowcy otrzymali 16-17%, pozostałe głosy zostały ukradzione Prawu i Sprawiedliwości, bo między PiS i PSL są olbrzymie przepływy w wyborach, zatem wyborcy którzy chcieli zagłosować i na PiS i na PSL zostali wskutek tej sytuacji jedynie „wyborcami” PSL.
    Potwierdzeniem tej tezy jest to, że wynik SLD został trafiony w IPSOS w punkt dokładnie, wynik Platformy również, a jedyne partie źle oszacowane to PiS na plus i PSL tyle samo in minus – dlatego ten transfer jest dla mnie tak oczywisty… ”
    JK.

css.php