Główną wadą Dudy jest to, że wystawia go PiS. Główną wadą Komorowskiego – że należy do obozu PO. Poza tym jeden jest doświadczonym, a drugi młodym konserwatystą. Spokojnie mogliby być w jednej partii. Nie ma powodów, żeby robić im wycieczki personalne. To tylko polityka.
Kiedy w TVP Tomasz Lis cytuje (niechcący, choć jeden rzut oka na wpisy wystarczy, żeby zobaczyć, że to fake) fałszywy profil Kingi Dudy, córki Andrzeja. Kiedy Duda wypuszcza spot, który straszy World War Z Komorowskiego i niezrównoważonego „pana spod krzyża”. Kiedy Komorowski staje się „kandydatem popieranym przez WSI”, a Duda „antysemitą oszukującym polskie państwo”, warto na chwilę przystanąć. I zrobić z Andrzej Rysuje: wdech – wydech.
Kampania wyborcza ma swoje prawa. To fakt. Ale oglądając debatę prezydencką i inne występy medialne obu kandydatów nie mam poczucia, że którykolwiek z nich jest choćby po części tak skompromitowany, jak próbują sportretować go przeciwnicy polityczni i nieprzyjazne media.
Obaj są ludźmi obdarzonymi swoistym urokiem osobistym, nawet jeśli sztucznie podkręconym na potrzeby wyborców. Żaden z nich nie jest wprawdzie geniuszem, ale też nie wykazał się kompromitującą niewiedzą w stylu Dariusza Jońskiego. I Duda, i Komorowski mają pewne denerwujące cechy („druh Bronisław” ględzi, a „prymus Duda” epatuje nieszczerym entuzjazmem). Ale obaj są uczciwymi ludźmi i polskimi patriotami z tzw. porządnych rodzin, dobra kindersztuba sprawia, że pewnych granic nie przekraczają.
Poświęcili kawałek (starszy Komorowski większy, młodszy Duda mniejszy) sprawom publicznym, za co należy się im szacunek. Żaden z nich nie nosił buławy prezydenckiej w plecaku, obaj do kandydowania zostali wyznaczeni przez swoich liderów (z tymże Komorowski przy pomocy prawyborów, które dały z góry oczekiwany wynik). I Komorowski, i Duda są konserwatystami, spokojnie mogliby być w jednej partii, prawdopodobnie gdyby nie walka o prezydenturę, mogliby być dobrymi kolegami. Co ciekawe, obaj przewinęli się w swoim czasie przez Unię Wolności.
To, co ich dzieli, to, co ich obciąża – to przynależność do partyjnych obozów podkręcających emocje po to, żeby podzielić między siebie Polskę. Rzeczywiście, „obóz zaniechania” PO i „obóz wzmożenia” PiS szkodzą Polsce, znajdującej się w przełomowym momencie swojej historii. Każda partia szkodzi na swój sposób, w mojej opinii wzmożenie w wersji PiS jest szkodliwe bardziej. Ale nie pozwólmy, żeby słuszna niechęć do partii i ich cynicznych gier z naszymi emocjami powodowała, że będziemy niszczyć ludzi, którzy na to nie zasłużyli. To tylko polityka.
Stać nas na więcej?
19 maja o godz. 17:19 35678
I na czym ten ‚przełomowy moment w historii’ polega?
20 maja o godz. 1:51 35679
Stać nas na więcej?
Wàtpię.
20 maja o godz. 4:27 35680
Bardzo trafny felieton.
Nalezy dodac, ze w „przelomowym momencie w historii”przydalby sie…przelom.
A nba pewno nie bedzie nim kolejne 5 lat prezydentury Komorowskiego.
No coz ,obok zaslug i tzw, doswiadczenia ( z Komorowskim niekoniecznie dobre doswiadczenia biorac pod uwage niezliczone gafy i wpadki) warto poruszyc sprawe:
wieku
wyksztalcenia
znajomosci jezykow obcych
obycia na swiecie
i kultury .
Czy Duda juzjako prezydewnt bedzie dalej sterowany przez Kaczynskiego?
A niby dlaczego?
Wprost przeciwnie moze stac sie przeciwwwaga i szansa na zmiane w szeregach parlamentarnej opozycji.
20 maja o godz. 5:57 35681
Dlatego urząd Wielkiego Strażnika Żyrandola powinien być obsadzany przez Zgromadzenie Narodowe. Po co ten cały wyborczy cyrk? Obaj sympatyczni, zdaniem autora, panowie, mają kilka wad. Pan A. Duda potraktował wyborców jak idiotów obiecując im wszystko, aby dostać się do prezydenckiego koryta. B. Komorowski aktualnie zatrudniony na etacie Ojca Narodu jest w kampanii jak w rządzeniu. Bezbarwny. Ale nie narzekajmy. To są wybrańcy narodu. Jaki naród-tacy jego wybrańcy! W przypadku przegranej, problem będzie miał co najwyżej liczny, prezydencki dwór. Na bezrobocie nie pójdą, ale utrata splendorów na pewno będzie przykra.
20 maja o godz. 9:52 35682
„Główną wadą Dudy jest to, że wystawia go PiS. Główną wadą Komorowskiego – że należy do obozu PO.”
Lecz i tak obaj znaleźli się w II turze przede wszystkim dlatego, że jeden był z PO, a drugi PiS.
27 maja o godz. 8:28 35683
8 milionów oszukanych ,.Ten AmberGold to pikuś wobec 24 maja 2015r.
5 czerwca o godz. 0:48 35684
Pan Redaktor Jażdżewski napisał felieton na swym blogu 16 maja 2015 r,, na tydzień przed II turą wyborów prezydenckich. Od tej daty do dzisiaj upłynął prawie miesiąc, a nieco się na polskiej scenie politycznej zmieniło. Niespodziewanie urząd prezydenta wygrał człowiek nieznany wyborcom, słabo umiejscowiony politycznie na scenie władzy wykonawczej ,jaką ma zgodnie z konstytucją pełnić przez najbliższe 5 lat. Pamiętać przy tym pamiętać, że jego kandydatura została ogłoszona jednoosobowa przez „wodza” PiS -u Jarosława Polskę Zbawa Kaczyńskiego, bez analizy i decyzji ogniw politycznych tej narodowo – katolickiej partii w Krakowie w dniu niepodległość 11 listopada 2014 r. Dzisiaj po wygranych I i II turze jest prezydentem III RP. W polu walki do czas złożenia przysięgi prezydenckiej, będzie budował swój gabinet polityczny kancelarię prezydencką i zaplecze niezbędne do sprawowania nadzoru na wojskiem polskim. Można już zakładać, że z krążących list nazwisk różnych wiernych prezesowi akolitów zatrudni różnych „asów” PIS, pochodzących jeszcze z czasów Porozumienia Centrum. Ci kandydaci to najwierniejsi zakonnicy Kaczyńskiemu od lat 90.minionego wieku.Wyraźnie widać przez aktualną, mglistą i niewyraźną minę prezydenta elekta, że decyzje kadrowe zapadną dopiero po złożenia przez Pana Andrzeja Dudę przysięgi na forum Zgromadzenia Narodowego Od tego momentu skończy się czas składania różnych wyborczych i zacznie się czas ich realizacji i wtedy pęknie balon z kosmicznymi obietnicami, gdyż na ich realizację w budżecie nie ma środków i Sejm nierealne obietnicy odrzuci, jako niepoważne, nierealne i grożące dyscyplinie finansowej, Od złożenia urzędu Prezydenta przez Bronisława Komorowskiego i objęcia prezydentury przez Andrzeja Dudę rząd Ewy Kopacz będzie miał do czynienia z słabo sformatowanym urzędnikiem i politykiem żółtodziobem. Na przykładzie niespodziewanego awansu w hierarchii państwa polskiego można potwierdzić ustaloną przed półwiekiem zasadę Petera, która mówi, że każdy urzędnik państwowy w kolejnych okresach swojej pracy awansuje tak długo, jak długo osiąga stopień kompetencji, Gdy awansuje na stanowisko, na którym jest całkowicie niekompetentny – zostaje dyrektorem, prezesem lub ministrem. Można uznać za prawdopodobne,że prezydent elekt Andrzej Duda osiągnął ten próg awansu na stanowisko do którego nie ma kompetencji, a które powierzyło mu 8,5 mln wyborców.