Na konferencji o mediach w Budapeszcie pokazywałem okładki polskich tygodników, które dzień wcześniej kupiłem na lotnisku.
Na okładce „Newsweeka” królował Ziobro w wieńcu laurowym – z tekstem o tym, jak buduje swoje imperium, i że wprawdzie na razie nikogo nie wsadził, ale pewnie wsadzi. We „wSieci” (cóż za niewygodna nazwa do opisywania zawartości pisma!) na okładce znaleźli się od lewej: Jarosław Kaczyński z miną bojową, Adam Michnik uchwycony w pozie wystraszonego cwaniaka i George Soros o twarzy pokerzysty. Tytuł „Miliardy Sorosa przeciw Kaczyńskiemu” odnosił się oczywiście do inwestycji w akcje Agory funduszu, w którym udziały ma słynny miliarder, i teorii, jak ma to zaszkodzić partii rządzącej (zaszkodzi przede wszystkim tak, że będzie im trudniej zniszczyć krytyczną gazetę).
„Do Rzeczy” zaprezentowało kolaż, na którym w pejzaż Bitwy Wiedeńskiej wkomponowany został Antoni Macierewicz szarżujący z lancą na koniu na słaniającego się Turczyna. Czasem ciężko się połapać, czy ci prawicowi dziennikarze to tak na serio, czy sobie w ledwie zakamuflowany sposób z ministra drwią. Tytuł rozwiał moje wątpliwości: „Bitwa o Polską chwałę. Kto się wstydzi zwycięstwa nad niewiernymi? Fala hejtu na Antoniego Macierewicza”. Chodzi rzecz jasna o wystawę MON towarzyszącą Dniom Młodzieży – o tym, jak Polska spuszczała łomot wrogom chrześcijaństwa. Franciszek padnie z wrażenia. Nowej POLITYKI nie kupiłem, bo leciałem w poniedziałek.
Medialny dyskurs w Polsce jest podwójnie „reakcyjny”. Tzw. mainstream, dziś w opozycji, pisze przede wszystkim o PiS, kolejnych kontrowersyjnych wypowiedziach ludzi z tej partii lub jej obrzeży – oraz spekuluje o potencjalnych tragediach, jakie mogą spłynąć na Polskę w związku z rządami PiS. Te dywagacje opierają się w coraz większym stopniu na możliwych konsekwencjach konkretnych posunięć rządu (ustawa antyterrorystyczna, nadzór nad sądownictwem, ustawa o ziemi itp.). Prawicowe media, dziś na zapleczu władzy, lubują się z kolei w reagowaniu na wszystko, co zrobi lub napisze „mainstream”. To pewnie pozostałość z czasów, kiedy „niepokorni” musieli się kryć, jak pierwsi chrześcijanie, w katakumbach forum dyskusyjnego salonu24 i niszowych pisemek. Odnoszenie się do codziennej politycznej materii kształtowanej przez rząd nie może się równać w żadnej mierze z fanem, jaki daje obśmiewanie „salonu”.
Tzw. dziennikarstwo tożsamościowe ma utwierdzać „nas” w przekonaniu o moralnej wyższości nad „nimi”. Problem w tym, że kiedy celem mediów staje się w pierwszej kolejności niedopuszczenie (czy też odsunięcie) konkretnej partii do lub od władzy („mainstream”), czy też dokuczenie „salonowi” (prawica), wówczas prawdziwa polityka odbywa się w znacznej mierze poza jakąkolwiek kontrolą. Publikacje „wSieci” nie trafią do elektoratu Nowoczesnej, Kaczyński nie przestraszy się wstępniaka Tomasza Lisa. Na tym obozie, który znajduje się w danym momencie bliżej władzy, spoczywa szczególna odpowiedzialność za to, żeby tej władzy patrzeć na ręce.
„Mainstream” z tej okazji korzystał w sposób bardzo ograniczony – w obawie, że jeśli ostro uderzy w PO, wygra PiS. PiS wygrał i tak, a liberalno-lewicowe media także wśród swoich co bardziej rozgarniętych odbiorców straciły znaczną część wiarygodności (patrz np. histeria towarzysząca próbie ratowania na ostatniej prostej tonącej kampanii Komorowskiego). Media prawicowe niestety idą tym samym tropem. Widzą, że mają wreszcie okazję „dowalić” znienawidzonemu „salonowi”, odegrać się za lata prawdziwych czy wyimaginowanych upokorzeń. Prawica odniosła historyczny wyborczy sukces, polski internet jest bardzo przechylony na prawo, zebrano milion podpisów pod całkowitym zakazem aborcji, polska młodzież brzydzi się „lewactwem”, prawica wciąż jednak zachowuje się – przynajmniej na poziomie przekazów medialnych – jakby stanowiła prześladowaną mniejszość. PO i „mainstream” przegrały w tandemie – paraliżując zbudowanie alternatywy dla ówczesnej władzy czy też głęboką wewnętrzną zmianę w jej sposobie funkcjonowania.
Oczywiście, każdy redaktor wskaże Wam zaraz wiele tekstów głęboko krytycznych, które ukazały się na łamach wobec „ich” partii. Będą to jednak przyczynki, napisane bez żaru nieliczne materiały, zasłona dymna dla tego, co „misie lubią najbardziej”. Prawdziwy ogień podpala pismaków, kiedy mają możliwość rzucania kamieniami na podwórko tych po drugiej stronie ulicy. Jeśli prawicowe media będą wciąż przede wszystkim zajmować się oburzaniem na coraz mniej istotnych Michnika, Lisa, Olejnik et consortes, szeroki obóz prawicy może być pewny, że pójdzie ścieżką wydeptaną przez swoich przeciwników. Do pewnej klęski.
3 lipca o godz. 15:59 36642
Jest coś co was łączy i dlatego wróżę długie panowanie PiS-owi.
Jest to Lepper, który jak mantrę powatarzał „Balcerowicz musi odejść” i to akurat, chociaż Balcerowicz uszedł na Ukrainę słychać z obu stron. Nic ciekawego jeśli chodzi o rozwój gospodarczy przez wiele lat w Polsce się już nie zdarzy. Nie dogonimy Zachodu.
Polacy zostali przekonani, że wszyscy mogą żyć na cudzy koszt.
3 lipca o godz. 17:12 36643
Eee, niepotrzebnie liberał liberalnie wolnościowy Jażdżewski tłucze się w piersi za to, że stosuje cenzurę. Wolność słowa bez cenzury liberalnie liberalnej? Też coś!
3 lipca o godz. 19:11 36644
Panie Redaktorze,
To są przecież normalne rozgrywki wewnątrz rządzących nami elit, ale przecież tak naprawdę to nie ma zasadniczych różnic programowych pomiędzy PO a PIS-em, jako że obie te partie:
– popierają kapitalizm rynkowy (różnice są tyko takie, że PiS jest bardziej elastyczny niż PO i rozumie, że ludziom pracy należy od czasu do czasu rzucić jakie ochłapy z pańskiego stołu, n.p. w postaci tych 500 zł miesięcznie na dziecko);
– popierają demokrację pośrednią (przedstawicielską), czyli taką, w którejś lud pije szampana ustami swoich przedstawicieli;
– są za członkostwem Polski w UE, przy czyn PiS jest jakby mniej euroentuzjastyczny niż PO,
– są za członkostwem Polski w NATO, przy czym PiS jest jakby nieco bardziej proamerykański niż PO;
– są za dalszym psuciem stosunków Polski z Rosją, wbrew żywotnym interesom Polski;
– są za dominacją w Polsce kościoła rzymskiego, wbrew obowiązującej Konstytucji RP;
– są za zakazem aborcji, przy czym PiS wydaje się tu być jeszcze bardziej restryktywny niż PO.
Powyższą listę można by jeszcze długo uzupełniać, ale wydaje mi się, że wyliczyłem tu najważniejsze punkty obecnej polskiej polityki, a w nich to obie te partie mają albo identyczne albo też bardzo zbliżone poglądy – różnice są tu więc tylko i wyłącznie personalne.
3 lipca o godz. 19:17 36645
Witold
Nie ma sensu gonienie Zachodu, jako że on od dłuższego czasu zmierza w złym kierunku. Poza tym, to nie Polacy żyją dziś na cudzy koszt, a inne nacje, takie jak n.p. Niemcy czy tez Brytyjczycy, żyją dziś na koszt Polaków – zarówno tych pracujących w Niemczech czy na Wyspach, jak też zatrudnionych w Polsce, ale w przedsiębiorstwach będących własnością niemieckiego bądź brytyjskiego kapitału.
4 lipca o godz. 5:54 36647
A czym innych jak nie prawica jest dogorywajaca platforma Panie Leszku?
Bylo nie bylo wiceprzewodniczaca PO jest dzialaczka ruchu w „Duchu Swietym” a poprzednia platformiana minister SW autorka katechizmu dla dzieci
latwo kreuje sie sie sztuczne etykietki…
Prawicowy niby PiS rozdaje kase ubogim a nie prawicowy przydent z platformy lezy krzyzem w kosciele.
itp.
Tak przy okazji…
Pan tez kreci sie wokol PiS jakby brakowalo innych pomyslow na samoindetyfikacje.
Grzegorz Schetyna podczas swojego przemówienia na konwencji Platformy Obywatelskiej we Wrocławiu wymienił nazwisko Jarosława Kaczyńskiego 32 razy, a sam PiS 12 razy
4 lipca o godz. 8:30 36648
Andrzej Falicz
PO=PiS – patrz mój wpis z 3 lipca o godz. 19:11 (36644)