Opozycja dostała w sejmowym konflikcie szansę przez przypadek. I nie przez przypadek ją zmarnowała.
Z powodu zupełnie marginalnego zdarzenia, jakim było wykluczenie z obrad pojedynczego posła, PiS jednego wieczoru znalazł się nagle w gorącym konflikcie nie tylko z opozycją, ale obyczajem parlamentarnym, mediami i społeczeństwem (tą częścią, która protestowała pod Sejmem i oburzała się przed telewizorem). Obóz rządzący oddał pole opozycji, by przyjąć niezgodnie z procedurami budżet, opuszczając salę sejmową, a następnie cały parlament w eskorcie policji. W jeden wieczór runęła wznoszona mozolnie opowieść o geniuszu strategicznym Jarosława Kaczyńskiego. Po raz kolejny, po konflikcie o Trybunał Konstytucyjny, nie doszacował skali oporu. Aby uniknąć okazania słabości, zabrnął w konfrontację, na której nic nie zyskał, a która posłużyła jego przeciwnikom.
Kaczyński ma jednak szczęście do przeciwników. Konflikt sejmowy widziany z boku przypominał mecz sprzedany przez zawodników obu drużyn. Kiedy jedni strzelają sobie samobója, drudzy wbijają sobie dwa. Opozycja wyglądała na zdezorientowaną nieoczekiwanym powodzeniem. W momencie natarcia, kiedy przeciwnik bezładnie się cofał, postanowili poprosić o zawieszenie broni – bo czym innym było spotkanie liderów partii z Andrzejem Dudą? Prezydent prawdopodobnie takie otrzymał partyjne polecenie. I je wykonał w interesie władzy, rozpaczliwie szukającej metod rozładowania napiętej sytuacji, by móc powiedzieć: „Polacy nic się nie stało”. Pytanie, czemu do wypełniania partyjnych poleceń Kaczyńskiego poczuwali się Schetyna, Petru i Kosiniak-Kamysz? Spotkanie w Pałacu Prezydenckim i 10 sekund w briefingu dla mediów, że „toczą się twarde rozmowy i niczego nie można przesądzać” – tak podziałało im na ego?
Równocześnie PiS rozbił solidarność mediów z protestującymi, zapowiadając zniesienie obostrzeń Kuchcińskiego. Faktem jest, że do dziś z tej obietnicy się w pełni nie wywiązał. To, że nikt w partii rządzącej nie zorientował się, że powstanie wspólnego frontu od Lisa do Sakiewicza jest czymś bez precedensu i że lepiej sytuację potraktować poważnie jest kolejnym [tu miejsce na Twoją frustrację Czytelniku], że polityka medialna nie należy, mówiąc najdelikatniej, do najmocniejszych stron zawodników z Nowogrodzkiej.
Posłowie Nowoczesnej i PO w ramach rywalizacji o palmę pierwszeństwa ogłosili okupację sali sejmowej. Postanowili zamęczyć przeciwnika – z konkurencyjnej opozycyjnej partii. Sami siebie wzięli na „zakładników” na pustej sali sejmowej, podczas gdy „porywacze” w najlepsze w tym czasie szusowali na nartach i objadali się kapustą z grochem. To opozycji zależało na skończeniu protestu, ponieważ po trzech tygodniach stawał się on coraz bardziej niezrozumiały i co tu dużo mówić dokuczliwy. Nikt z posłów nie chciałby raczej stać się sejmowym Adamem Słomką koczującym pod Sądem Najwyższym, który co jakiś czas trafia do mediów w rubryce „ciekawostki”.
Entuzjazm i energia posłów opozycji sprawiły, że ta na moment zyskała inicjatywę. Następnie należało potem spontaniczny protest, który zyskał szybko społeczne poparcie w całej Polsce, skalkulować na zimno. Osiągnąć maksimum presją i uznać swoją wygraną (wycofanie się PiS z blokowania mediów), a tam, gdzie spełnienie postulatów z góry wydawało się niemożliwe (powtórka głosowania nad budżetem), nie negocjować (imponderabiliów się nie negocjuje), tylko jednostronnie ogłosić, że protest będzie realizowany innymi środkami i nie wdawać się w realizację dolegliwych tylko dla siebie form protestu, ale wyjść z rozwiniętymi sztandarami jako moralni zwycięzcy.
Zamiast ogłosić się obrońcami praworządności w trosce o wykonanie budżetu w punktach, które są popularne (emerytury, pensje budżetówki, 500+ itd.) oraz zagrozić jego podważaniem w punktach niepopularnych (część dochodowa budżetu, pensje administracji rządowej, kancelarii prezydenta itd.), opozycja domagała się spotkania z marszałkiem Sejmu zamiast z marszałkiem Senatu (Schetyna) lub spotkania z udziałem Prezesa, żeby negocjować „legalizację nielegalnego” budżetu w Senacie, a następnie uznać własną propozycję za nie do przyjęcia (Petru). Można powiedzieć, że obaj zachowali się jak prawdziwi liderzy opozycji – z namaszczenia Jarosława Kaczyńskiego.
Przegranie sejmowego protestu przez Nowoczesną i PO, kryzys wizerunkowy Petru i problem z fakturami Kijowskiego pokazują ogromną słabość tych, którzy tytularnie kierują opozycją w Polsce. Entuzjam tysięcy KOD-erów, zapał i poświęcenie młodych posłów, zaufanie Polaków – to wszystko trafiło, jak się okazuje, w niewłaściwe ręce. Protest i jego sukces były w znacznej mierze przypadkiem, problem braku przywództwa i strategii po stronie opozycji przypadkiem już nie jest. Byłoby ogromnym błędem ze strony tych, którzy chcą odsunięcia PiS od władzy, gdyby z tej bolesnej lekcji nie wyciągnęli wniosków. Bo replaya za trzy lata nie będzie.
16 stycznia o godz. 17:35 37014
Jakby Autor się przerzucił z recenzionowania żałosnych szmir z z cyklu polski cyrk polityczny na .. na przykład .. sztuki Szekspira albo Gombrowicza to przynajmniej rozwijałby się Pan duchowo, estetycznie i intelektualnie.
A tak skacapieje Pan do reszty i w końcu będzie bredził w stylu Kononowicza.
Zostaw Pan te badziewie i zajmij się Pan poważnymi sprawami. Szkoda życia na oglądanie tych beztalenci i dyletantów.
16 stycznia o godz. 18:00 37015
„37 proc. spośród deklarujących udział w wyborach parlamentarnych zagłosowałoby na PiS, 16 proc. na PO, 9 proc. na Nowoczesną, a 8 proc. na Kukiz’15 – wynika z najnowszego, styczniowego sondażu CBOS”
Cholernie dziwne. Nieprawdaż?
16 stycznia o godz. 18:17 37016
@AOlsztynski
W ogóle.
16 stycznia o godz. 18:27 37017
Polityczni idioci z PO, Nowoczesnej, PSL, chcieli zbudować w Polsce nowy rodzaj demokracji, gdzie rządzi opozycja, a nie większość parlamentarna. Obejrzałem film Pucz. Proszę PiS, nie oddajcie władzy temu oszołomstwu
16 stycznia o godz. 18:46 37018
To poseł PiS został wykluczony i opozycja się za nim ujęła. Ja już niczego nie rozumiem.
16 stycznia o godz. 20:58 37019
Kto wygral a kto przegral mozna tez widziec inaczej.
„Jakiego „zwycięstwa” spodziewali się zawiedzeni publicyści? Zapowiedzi okupowania przez trzy lata do mównicy sejmowej? Rzucania się posłów na Straż Marszałkowską? Triumfalnego wjazdu Schetyny i Petru na Kasztance do Belwederu? Wyrzucenia przez okno marszałka Kuchcińskiego? Trzeba mieć naprawdę wiele złej woli, żeby głosić klęskę opozycji.”
http://pawelrabiej.natemat.pl/199245,przegral-kaczynski-a-nie-opozycja
16 stycznia o godz. 22:49 37020
AOlsztynski
16 stycznia o godz. 18:00 37015
”’„37 proc. spośród deklarujących udział w wyborach parlamentarnych zagłosowałoby na PiS,
Cholernie dziwne. Nieprawdaż?”’
Prawdaż. Rozdali na pińcet 20 mld,obniżyli wiek emerytalny,pogonili uchodźców,
przejęli telewizję publiczną ,zainstalowali w SSP tysiące pociotków,górnikom
odpalili miliardy trudne do policzenia i poparcie ani drgnęło.
A o wymarzonej większości konstytucyjnej, trzeba zapomnieć.
16 stycznia o godz. 22:51 37021
Witold
16 stycznia o godz. 18:46 37018
To poseł PiS został wykluczon
Brak przecinka w tekście.
17 stycznia o godz. 7:05 37022
@antonio
Aha.
17 stycznia o godz. 12:37 37023
Normalka.Jaka władza taka opozycja.Gorszy pieniądz ,wyparł lepszy.Wczoraj w telewizji powiedziano ,że dziś posłowie ,to niewolnicy swego bossa.Jakieś tam pokłady inteligencji a może i rozumu mają Ale nie mają za grosz ,honoru ,przyzwoitości ,charakteru.Nie potrafią się przeciwstawić chorym ,nawiedzonym bossom.Pogrążają się w absurdzie.Nie żyje pan Kmita ,który spotkał się z prezydentem aby ten pomógł mu ratować życie.Czy niewolnicy mogą pomagać?Osmieszać to i owszem.
17 stycznia o godz. 13:19 37024
@ecres
To i Kmita umarł po wizycie u prezydenta? Co się dzieje?
17 stycznia o godz. 13:50 37025
Sprawa jest zbyt poważna ,aby zadawać głupie pytania.Kukiz 15 ,chce odwołania ministra zdrowia ,w związku z ta sprawa.Kto jeszcze umarł po wizycie Witoldzie oświeć mnie.
17 stycznia o godz. 14:59 37027
@ecres
„Kto jeszcze umarł po wizycie Witoldzie oświeć mnie.”
Kalita
17 stycznia o godz. 22:09 37028
Bardzo trafna analiza i słuszne słowa, pod proroczym tytułem, Panie Redaktorze.
Mamy do czynienia z Operetką na Titanicu, w wykonaniu dotowanych publicznie kabotynów, a sterowanym przez opętanych Fitzcarraldów.
Jeszcze bardziej to wrażenie podkreśla odmowa wykazania się przyzwoitością przez Kijowskiego, czyli oddania się na wezwanie do dyspozycji zarządu KOD (po co więc zarządy, z niezarzdząlnymi przewodniczącymi?).
Nie mniejsze infantylno-kabotyńskie żenady wymówek i dezorientacji przynosi zamieszczona w „P” „polemika” z tym wpisem, zacnego zapewne -ale chyba skądinąd- przedstawiciela partii „N.”
Tymczasem, opozycja, która trwa na fotelach sejmowych w bezradności wobec wykradzenia Sejmu i wykorzystania go w charakterze łomu na rympał przez szajkę zamachowców, zapewnia obywateli, że ew. przedterminowe wybory (jedyną sensowną solucję) …przerżnie.
Tak gaśnie nadzieja na przerwanie tej farsy paraparlamentarnej i na odbicie Polski z rąk rabusiów.
O „ruchu społecznym”, któremu przewodniczy nie mniej „bussiness-self-oriented” dezinformatyk, idący w zaparte na czołówkę z rudymentalną odpowiedzialnością społeczną, szkoda czasu i żółci, by wspominać.
Pozostaje pytanie, czy jest w ogóle o czym jeszcze gadać i pisać w temacie.
Chyba po to, aby wykorzystać ostatki wolności w internecie, której niechybnie dni, jak wolnej, demokratycznej i cywilizacyjnie przedsiębiorczej Polski, są policzone.
Pozdrawiam.
17 stycznia o godz. 22:43 37029
@Gekko
17 stycznia o godz. 22:09 37028
„Pozostaje pytanie, czy jest w ogóle o czym jeszcze gadać i pisać w temacie.”
A mozna i to nawet madrze. Radze dokladnie poczytac i dlugo przemyslec artykul red. Sierakowskiego, ktory napisal kilka miesiecy temu (tez tu w POLITYCE): http://krytykapolityczna.pl/kraj/sierakowski-dylemat-czystych-rak/
W moich oczach wzgledem opozycji nie ma co popadać w absolutyzm moralny i czarno-biale myslenie. Bo (cytuje za red. Sierakowskim) „są dwa różne porządki: moralny i polityczny”, które nie zawsze ida reka w reke. A tego dylematu nie da się rozwiazac i trzeba z nim zyc.
A co do bledow opozycji. Bledy popelnia kazdy i wszedzie. Ale prosze pamietac, ze ala long wygrywa nie tyle bezbledny ile ten, ktory popelnil mniej bledow niz przeciwnik.
18 stycznia o godz. 6:23 37034
@ mały fizyk
17 stycznia o godz. 22:43
„…nie ma co popadać w absolutyzm moralny…”
–
Sierakowski, a owszem, jeśli popada, to co najwyżej w kanapę, zanużając czytelnika programowo bolszewickim nurzaniem go w relatywizmie … 😉
Czytanie w zamian Jażdżewskiego (polecam dwa poprzednie wpisy) pomaga wybrnąć z umysłowego rydzykowania-fizykowania, nawet na tak małą skalę…
No, a dopiero czytając ze zrozumieniem świata otaczającego, można rozumnie przestać pisać.
Ukłony, mały. 😉
18 stycznia o godz. 7:31 37037
@Gekko
18 stycznia o godz. 6:23 37034
No wlasnie, otaczajaca nas rzeczywistosc jest kompleksowa a nie czarno-biala.
Jak rozpoznać logicznie ale proste, czarno-biale myslenie? Najogolniej mowiac brakiem stopniowania. Charakterystycznym jest nadużywanie absolutnych stwierdez zaczynających się na wszyscy/żaden, każdy/nikt, zawsze/nigdy itp. I wynikających z tego wnioskow, ze jest się np. albo idealem albo do dupy, albo swietym albo zloczyncom, albo dobrym albo złym, raz klamca zawsze klamca, raz przestepca zawsze przestepca itp.
Czarno-biale (jednowymiarowe) myslenie (mimo ze logiczne!) jest nieadekwatne w zrozumieniu kompeksowej rzeczywistosci. Bardziej przydatne jest myslenie kompleksowe, czyli z niuansami i wieloma wymiarami. I tego zycze.
18 stycznia o godz. 8:16 37038
@ mały fizyk
–
„Myślenie” kompleksowe to nie jest zbawienny zamiennik myślenia rozumnego, ale jedynie wynik kompleksów myśliciela.
Niepojęta niektórym złożoność rzeczywistości z kolei, to co najwyżej funkcja deficytu kompetencji poznawczych „myśliciela” a nie asumpt do relatywizacji zasad …fizyki. 😉
Także w naukach społecznych i filozofii (wbrew paradoksom mądrości ludowej) czarne, mało drogi fizyku, to czarne a nie białe.
Na szczęście, pan Jażdżewski trzyma się twardo gruntu, więc świat widzi i opisuje …nie zamazany budyniem i nie w pląsach operetkowego mind-relative-danse macabre… 😉
Trzeźwość nie wymaga wielkości, fizyku; pozdrawiam.
18 stycznia o godz. 14:20 37046
Ppozycja sprowadziła się sama do rynsztoka i pozostaje jej już tylko emigracja, tylko gdzie? Znów do Izraela, jak w roku 1968? Mam nadzieję, że warchoły z PO i KOD nie zostaną w Polsce i nie doprowadzą swą obecnością nad Wisłą do kolejnych rozbiorów Rzeczypospolitej.
18 stycznia o godz. 14:21 37047
Miało być oczywiście oPOzycja…