Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Moja polityka - Liberalny blog Leszka Jażdżewskiego Moja polityka - Liberalny blog Leszka Jażdżewskiego Moja polityka - Liberalny blog Leszka Jażdżewskiego

5.01.2018
piątek

Polak w jednej trzeciej katolik

5 stycznia 2018, piątek,

Mniej niż 10 milionów Polaków (9,8 miliona) uczestniczy w niedzielnej mszy świętej – donosi Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego. To najniższy wynik w historii od początku badań w 1980 roku. To 36,7 proc. tych, którzy według Instytutu zaliczają się do katolików w Polsce. Jedynie 16 proc. z nich przystąpiło do komunii. Instytut podał wyniki za rok 2016, proboszczowie wszystkich parafii liczyli wiernych 16 października.

W 2016 roku księża udzielili 374 tys. sakramentów chrztu i 136 tys. ślubów. Całkowita liczba ślubów w 2016 roku wyniosła według GUS 195 tysięcy, co oznacza, że 30 proc. Polaków wybrało ślub cywilny zamiast kościelnego. Natomiast chrzci się niemal wszystkie dzieci, liczba urodzin żywych w 2016 roku wyniosła 385 tysięcy, o 16 tys. więcej niż w 2015 roku.

Liczbę polskich obywateli szacuje się na około 38 milionów, z czego około 2 miliony przebywają za granicą. Liczba uprawnionych do głosowania w Polsce w 2015 roku wynosiła dokładnie 30 768 394. Jakby nie kalkulować, w niedzielnej mszy świętej uczestniczy nie więcej niż jedna trzecia dorosłych obywateli Polski. Prawdopodobnie mniej, ponieważ w mszach świętych uczestniczą również dzieci, liczone do ostatecznego wyniku.

Trzeba też zwrócić uwagę na metodologię badania – nie wykonuje go sam Instytut, przy około 10 tysiącach parafii w Polsce byłoby to niezwykle kosztowne – tylko sami proboszczowie. Trudno oczekiwać precyzji i 100 proc. obiektywizmu, szczególnie w sytuacji, kiedy badany jest jednocześnie badającym i zależy mu na jak najlepszym wyniku.

źródło: wyborcza.pl

Szczyt uczestnictwa w mszy świętej przypada na wczesne lata 80., kiedy władza była w wyraźnej kontrze do Kościoła, przynajmniej oficjalnie. 57 proc. w roku 1982 i potem stopniowy spadek, aż do obecnego wyniku 36,7 proc.

Wnioski są dwa.

Pierwszy: katolicy w Polsce są liczni, ale daleko im do bezwzględnej dominacji, jaką próbuje w wojnach kulturowych narzucić prawica, podpierając się deklaracjami, że „Polacy to katolicy, więc trzeba wprowadzić całkowity zakaz aborcji i płacić Kościołowi za religię w szkołach”.

Chodzenie ze święconką czy na pasterkę, śpiewanie kolęd, łamanie się opłatkiem, zapraszanie księdza na pogrzeb czy zapalanie świeczki zmarłym to sposób funkcjonowania wspólnoty niemający wiele wspólnego z religijnością katolicką czy jakąkolwiek inną.

Większość w Polsce, jak pokazują cytowane powyżej kościelne badania, stanowią ludzie religijnie obojętni bądź jedynie kulturowo uczestniczący w wybranych praktykach religijnych jako klasycznych rytuałach przejścia, często pod społeczną presją (chrzest, pierwsza komunia). Jednak im dalej w las i swoboda podejmowania decyzji większa (bierzmowanie, a szczególnie śluby), tym uczestnictwo w katolickich rytuałach spada i to mimo że świecka symbolika w Polsce w zasadzie się nie wykształciła lub została skutecznie ośmieszona przez poprzednią władzę.

Wniosek drugi: sojusz tronu z ołtarzem służy być może władzy, ale praktykom religijnym nieszczególnie. Hierarchia kościelna nie zrozumiała jeszcze najwyraźniej, że korzystanie z krótkofalowych korzyści materialnych i politycznych, jakie oferuje jej aktualna władza, jest bombą z opóźnionym zapłonem. Sprzeciw wobec praktyk przemocy symbolicznej i prawnej nadejdzie szybciej, niż można się spodziewać, podobnie jak przyszedł w ultrakatolickiej do niedawna Hiszpanii. Niechęć do wtrącania się Kościoła w politykę i zabiegania o swoje interesy materialne kosztem podatnika jest powszechny.

Zaślubiny PiS z Rydzykiem i twardogłowymi hierarchami katolickimi to najkrótsza droga do sekularyzacji Polski. Oby tak dalej, panowie!

Autor: Leszek Jażdżewski

Publicysta, politolog, założyciel i redaktor naczelny liberalnego magazynu „LIBERTÉ!”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 29

Dodaj komentarz »
  1. Przedwczesna ekscytacja statystyką.
    Duża większośc prowincjonalnych parafian zagłosuje w wyborach (kolejnych) tak jak zarekomenduje proboszcz.
    Brak uczestnictwa w korpusie „dominicantes” może ujść płazem.
    Poparcie sił „wrażych”,nie do ukrycia na prowincji,może się skończyć wykluczeniem z „towarzystwa” i śmiercią cywilną.
    Prowincjusze wyznają pragmatyzm.

  2. Po co wierni w kościele? To same kłopoty i koszty. Ogrzać trzeba,posprzątać, odśnieżyć itd. Kasa z tych niewiernych-wiernych też żadna. Bez tej kasy wielebni dają radę. Przecież rządzący zostali wybrani za zgodą i wskazaniem kleru. Więc teraz odpłacają się z nawiązką. Sypią gotówką i w naturze przy milczącym poparciu nawet drugiego sortu. Czy kiedyś to ma szansę na zmianę? Wątpię!

  3. Zaślubiny PiS-u z Rydzykiem? A PiS jakiej jest płci: męskiej czy nijakiej?

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Abchaz
    Na wsi i w małych miasteczkach jedno się mówi, szczególnie zaś plebanowi, a co innego robi po cichu, kiedy nikt nie widzi. Podobnie postępuje zresztą sam pleban.

  6. Maciej2
    5 stycznia o godz. 13:42 37896
    „W mojej ocenie, w żadnej innej dziedzinie ludzkość nie poniosła większej porażki, niż podczas prób rozstrzygnięcia tej kwestii”.

    1. Jedynym sposobem uzyskania potrzebnych wyjaśnień jest zwrócenie się do kogoś, kogo nie krępują ograniczenia, którym podlega ludzki rozum zdany wyłącznie na własne siły. To właśnie radzi uczynić starożytna księga mądrości, Biblia. Mówiąc o Stwórcy, będącym „źródłem życia”, Pismo zapewnia: „Jeśli będziecie go szukać, da się wam znaleźć”.

    Biblia mocno też podkreśla znaczenie mądrości. Przyznaje również, że ludziom często brakuje tego przymiotu, toteż zachęca: „Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga (…) a na pewno ją otrzyma”(Jakuba 1:5).

    Ludzkość poniosła porażkę, ponieważ w swoim poszukiwaniu Boga, nie uwzględniła powyższej zachęty i nadal nie zamierza tego czynić.

    Natomiast osoby, które szukając odpowiedzi na pytanie ‘Czy Bóg istnieje’, zabiegają o Jego pomoc – nie doznają rozczarowania. Ich szczere wysiłki związane z poznawaniem Boga i zabieganiem o Jego uznanie w żadnym wypadku nie pozostają nie zauważone. W Hebrajczyków 11:6 zapewniono, że Bóg „nagradza tych, którzy Go pilnie szukają”.

    2. Aby znaleźć dowody na istnienie Boga, wystarczy rozejrzeć się dookoła.

    Czy rozmyślając nad porządkiem panującym we wszechświecie, pochodzeniem życia albo budową ludzkiego mózgu — najbardziej skomplikowanej struktury na naszej planecie — nie dochodzisz do wniosku, że musi istnieć Ktoś górujący nad człowiekiem?

    Wszędzie widać świadectwo Jego poczynań i wielkości. Dzieła stwórcze — kwiaty, drzewa, góry, doliny, jeziora, wodospady, ptaki i inne zwierzęta, jak również sam człowiek — dostarczają licznych przykładów niedościgłego piękna oraz mistrzowskiego zaprojektowania i wykonania.

    Jednak natura nie mówi nam o Bogu wszystkiego. Widoczne w dziele stwórczym dowody na Jego istnienie przypominają odgłos kroków dobiegający zza zamkniętych drzwi. Wiesz, że ktoś tam jest, ale nie wiesz kto. Żeby się tego dowiedzieć, musisz otworzyć drzwi. Drzwiami do poznania Boga jest Biblia. Kiedy ją otworzysz i przeanalizujesz, znajdziesz pozostałe dowody na istnienie Boga. Co więcej, z Księgi tej dowiesz się, jak On postępuje z ludźmi, i w ten sposób poznasz Jego osobowość.

  7. „Czy znasz choćby jeden dowód (…) na Jego istnienie?”

    Z własnego doświadczenia zapewne wiesz, że wszystko samoistnie zmierza do coraz większego nieuporządkowania. Jak zauważył chyba każdy właściciel domu, rzeczy pozostawione własnemu losowi psują się i niszczeją. Wspomniany rozpad to rezultat działania czegoś, co naukowcy nazywają drugą zasadą termodynamiki.

    W uproszczonym ujęciu głosi ona, że wszystko w przyrodzie w naturalny sposób zmierza od stanu uporządkowania do chaosu.
    Codziennie możemy dostrzec skutki jej działania. Nowy samochód czy rower, jeśli nie jest konserwowany, po jakimś czasie nadaje się tylko na złom. Opuszczony budynek staje się ruiną. Wskutek działania praw fizycznych skomplikowane rzeczy (także żywe komórki) z upływem czasu ulegają rozpadowi.

    Jednak zdaniem ewolucjonistów może też zachodzić proces odwrotny. W pewnej książce powiedziano, że przyczyną ewolucji są docierające do Ziemi „porcje energii ze Słońca, dzięki której następuje wzrost stopnia złożoności” (Evolution for Dummies).

    Rzecz jasna żeby chaos zamienił się w porządek, potrzebna jest energia. Ale energia musi być kontrolowana i precyzyjnie ukierunkowana, gdyż pozbawiona kontroli raczej tylko przyśpiesza rozpad — tak jak wpływ promieni słonecznych i czynników atmosferycznych przyśpiesza niszczenie budynku.

    Ta sama zasada dotyczy wszechświata. Można by więc sądzić, że porządek istniejący we wszechświecie powinien się przerodzić w całkowity chaos. Jednakże wszechświatowi daleko do chaosu. Moim zdaniem, wypływa z tego logiczny wniosek, że w chwili początkowej wszechświat był uporządkowany i w dalszym ciągu panuje w nim bardzo duży porządek. W gruncie rzeczy nasze istnienie pozostaje w sprzeczności z tą uznawaną zasadą. Według mnie, ktoś kieruje energią w tak twórczy sposób.

  8. janadam48 ma rację; chrzest, ślub – trochę rzadziej, ale pogrzeb prawie obowiązkowo z klechą i to im wystarczy, by głosić katolicyzm powszechny.
    Proszę zwrócić uwagę, że to co robi PIS (poprzednicy zresztą też) jest spełnianiem dyrektyw kościelnych – dlaczego nigdy nie było manifestacji przeciwko dominacji kościoła w Polsce?
    Bo w ostatecznym rozrachunku polakatolik ręki na KK nie podniesie i wiele mu wybaczy. Choćby to, że mu katabas wychędoży dzieci.

  9. „Zresztą gdyby tak było, (…) to na pewno nie stworzyłby On organizmów, które (…) podatne są na choroby”.

    1. Bóg nie jest temu winien. Zapewnił ludziom doskonały start, ale oni woleli zlekceważyć Jego wymagania i sami chcieli decydować o tym, co jest dobre, a co złe. Obecnie robią to na niespotykaną wcześniej skalę – i zbierają tego owoce.

    Jehowa obdarzył ludzi wolną wolą. Pozwala im z niej korzystać, nawet jeżeli nie robią tego mądrze. Przez cały czas zachęca nas jednak, abyśmy skorzystali z Jego praktycznych rad, które zawarte są w Biblii. Gdybyśmy zrobili z nich użytek – udałoby się uniknąć wielu problemów.

    2. Pierwsi ludzie od chwili stworzenia mieli doskonałe ciała i umysły, a zatem nie mieli żadnych wad. Dopóki trzymali się wytycznych, które otrzymali od Boga, dopóty mogli się cieszyć życiem trwałym, pomyślnym i szczęśliwym.

    To zaś, co ich spotkało, gdy się odcięli od kierownictwa Stwórcy, można przyrównać do następstw wyciągnięcia z kontaktu wtyczki wentylatora. Dopóki jest podłączony do źródła prądu, działa. Po odłączeniu stopniowo zwalnia obroty, aż w końcu zamiera w bezruchu. Tak się właśnie stało, gdy Adam i Ewa odcięli się od swego Stwórcy, od „źródła życia”. Ponieważ świadomie wybrali niezależność od Boga, On dał im w pełni odczuć znaczenie tego wyboru, pozostawiając ich własnemu losowi.

    Potwierdziła się na nich zasada biblijna: „Jeśli Go [Boga] zostawicie, zostawi was”. Pozbawieni zasilającej energii od Stwórcy zaczęli stopniowo ulegać zwyrodnieniu pod względem umysłowym i cielesnym.

    3. Błędy w reprodukcji DNA – które skutkują strasznymi chorobami – świadczą o tym, że nawet cudownie stworzony kod genetyczny, nie może bez końca doskonale funkcjonować, po odłączeniu się Adama od ŹRÓDŁA doskonałego życia.

    Czy Stwórca miał prawo pozbawić pierwszego człowieka tych możliwości, po obraniu przez niego drogi niezależności, i sprowadzeniu na całą ludzkość wyroku śmierci ?

  10. Wspaniałe wieści.
    Zwłaszcza, że liczyli to w kościołach to jest duże prawdopodobieństwo, że te liczby są zawyżone.

  11. dezerter83
    5 stycznia o godz. 16:37 37900

    >Pismo zapewnia: „Jeśli będziecie go szukać, da się wam znaleźć”.<

    Już Ci mówiłem, dezerterze, u pana Jacka, że taka zabawa w chowanego domniemanego stworzyciela i władcy świata – wszechobecny władca, którego trzeba szukać! – dyskwalifikuje z logicznego punktu widzenia i stworzyciela, i szukających. To zabawa infantylna, wymyślona przez infantylnych dla tych, którzy wątpili w istnienie Jahwe. Skoro wątpili w jego istnienie, z czego i z jakiej racji miałaby w nich wykiełkować wola szukania? Żeby szukać Boga, pierw trzeba wierzyć, że coś takiego istnieje, a Ty udajesz, że niby zaczynasz szukanie dowodów od zera, nie jak apologeta. Wszystko, co odgrywasz, dezerterze, ze swojej długogrającej płyty, to dorabianie niby-dowodów do z góry przyjętego pewnika "Jest Bóg". Wziąłeś sobie na ząb jałowe odgrywanie tej płyty akurat wśród ludzi, którzy są od Ciebie znacznie mocniejsi na głowę. Dawno temu odkryłem, że nie o żadne misjonarstwo Ci chodzi, lecz wpadłeś w uzależnienie od bycia na widoku, w nałóg. Sam wiesz, że niczego misjonarskiego na blogach "Polityki" nie osiągniesz, ale jesteś i żadna siła Cię stąd nie wyciągnie.

    "Zapewnił ludziom doskonały start, ale oni woleli zlekceważyć Jego wymagania i sami chcieli decydować o tym, co jest dobre, a co złe".

    Nie taki on był doskonały, skoro wszechwiedzący wiedział, że ludzie zlekceważą jego wymagania i w najmniejszym stopniu nie zapobiegł temu, choć przecież jako wszechmogący – mógł. To zwykła logika. Ale ważniejsza jest dla mnie Twoja niewiedza o człowieku. Cóż to znaczy "WOLELI zlekceważyć jego wymagania"? Skoro się powołujesz (zawsze wybiórczo) na logikę – że świat musiał być stworzony przez KOGOŚ – to sobie uprzytomnij to, co jest o wiele bardziej widoczne w codziennym doświadczeniu: człowiek coś woli ZAWSZE z jakiegoś powodu. Z jakiego więc powodu pierwsi ludzie żyjący w idealnych warunkach i nie mający żadnych doświadczeń nieidealnych WOLELI zlekceważyć wymagania władcy? Wola rodzi się z konieczności wyboru. Jakich wyborów musieli dokonywać w idealnym świecie pierwsi ludzie, by zaistniało w nich coś takiego jak wola? A jeśli domniemany Bóg DAŁ im tę wolę, to w jakim celu, skoro w idealnym raju wszystko było idealne, więc nie istniały wybory i niepotrzebna była wolna wola (która, nawiasem mówiąc, i bez bogów jest urojeniem)?

  12. Szanowny Gospodarzu

    Podaje pan trafne dane wejściowe, ale wyciąga nietrafne wnioski. Polak nie jest w 1/3 katolikiem, tylko w 95/100 jest katolikiem. Z drobną i pomijalną nieścisłością należy stwierdzić, że Polak = katolik. Sam pan zresztą przyznał, że chrzci się niemal każde dziecko w Polsce. Kto został ochrzczony, jest katolikiem i nigdy nie przestanie. Nie można się „odchrzcić”. Semel catholicus, semper catholicus – tą przesądzającą formułę zapewne pan zna. jest ona nieustająco potwierdzana przez papieży, potwierdził ją stanowczo Święty Ojciec Święty oraz nie mniej stanowczo potwierdził ją Benedykt XVI.
    Statystyka chodzenia na niedzielną mszę nic do tego nie ma. Kto nie uczestniczy w mszy świętej niedzielnej popełnia grzech ciężki. I tyle. Z ciężkiego grzechu się katolik spowiada, dostaje rozgrzeszenie i w kolejną niedzielę udaje się na grilla: kiełbasa i karkówka z musztardą, tłuszczem i chrzanem, następnie znowu daje się do spowiedzi, dostaje rozgrzeszenie i tak dalej.
    Cały czas jest katolikiem.

  13. W szerszej (w Polsce i poza Polską) skali widoczny jest kulturowy trend do „personalizacji” wiary. Zasadniczo ludzie chcą w coś wierzyć, ale „na własnych warunkach”. Popycha ich do tego wiele czynników. Może pierwszym i najważniejszym jest paradoksalna osobista samotność jednostki w globalnym tłumie, w którym pozornie wszyscy mamy ze sobą kontakt – jednak w istocie płytki, fałszywy i często umotywowany złymi intencjami. Kościoły światłe próbują z tym rywalizować i adoptować się do sytuacji, toczą ciekawą, kulturową „walkę o dusze”. U nas dominuje totalna hipokryzja duchownych, chciwość, interesowność (również polityczna), jawne i powszechne kpiny z zasady celibatu itd.

  14. Tanaka
    6 stycznia o godz. 10:50 37917
    Tanako bardzo dobry i słuszny komentarz.
    Polskie dzieci zostają katolikami przez konformizm rodziców. Potem nawet jako ateiści czy agnostycy są katolikami, bo w niemowlęctwie otrzymali niezatarty ślad duchowej więzi z…
    Ciekaw jestem jak z religijnej perspektywy Kościoła katolickiego wyglądają konwertyci, wpierw ochrzczeni potem przyjmujący np. islam? A może religijni katolicy i judaiści są islamistami starszego rytu ale tego samego Boga? Wszak przed Mahometem Arabowie często byli wyznawcami judaizmu, z którego wyszło także chrześcijaństwo.
    W swoim życiu spotkałem także niewierzących ale praktykujących księży, życiowe ofiary swych dewocyjnych matek albo rozmaitych zahamowań, którzy raz wchodząc w tę grupę zawodową, nie opuszczają jej, choćby z obawy o swą materialną przyszłość.
    Ciekaw jestem czy Kościół zdobył by się na odwagę, aby chrzest niemowlęcia potraktować jako czasowy, do uzyskania dorosłości i prawnej odpowiedzialności za decyzje i działania. Ilu spośród ochrzczonych, powtórzyłoby ten akt? Tak na wzór ślubów zakonnych. Chrzest dorosłego jak wieczysty ślub zakonny. Myślę, że to wyjaśniłoby wiele kwestii.

  15. zak1953
    6 stycznia o godz. 11:42 37919

    Jak z pewnością pamiętasz, pamięta Gospodarz i każdy w miarę przytomny człowiek, nieustającą zasadą chrześcijaństwa nadwiślańskiego, ale i chrześcijaństwa jako takiego (przy czym to „chrześcijaństwo” to tu bardziej katolicyzm) było to, że najstarszy syn w rodzinie idzie na księdza. W tych rodzinach, w których w ogóle ktoś szedł. Nie jest trudne do pojęcia to, że taka zasada nie ma nic wspólnego z jakimś „powołaniem”, bo to by było w ogóle osobliwie cyrkowe, że Wszechmogący sobie nieustannie najstarszych wybiera, a odrzuca resztę materiału. Choć i zdarzały się wyjątki, że jaki najmłodszy poszedł, albo jakaś córka poszła na zakonnicę. Z zakonnicami i to jest gorsze, że powiedzieć „powołanie” to taki śmiech wywołać, że na jednym wydechu oponę od tira da się napompować. To „służba boża” i nic więcej: szmata, podłoga, obsługiwanie „człowieka, księdza” – same czarności życia.
    Drobne wyjątki wzmacniają regułę, więc nie ma co sprawy rozwijać.
    „Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie” – to równie stara zasada, właściwie zlewająca się z poprzednią w jedno. Nie do odróżnienia. Może sobie członek kleru katolickiego być osobą dowolnego rodzaju: Żydem, muzułmaninem, ortodoksem, zielonoświątkowcem, protestantem potrójnie reformowanym, mormonem, animistą, baptystą, buddystą, szintoistą, agostykiem, ateistą, satanistą, masonem, komuchem i w ogóle – tym, co mu się tylko roi w głowie. To bez znaczenia. Od momentu ochrzczenia jest katolikiem. Jako członek kleru wielbiący szatana, Allaha, latające spodki czy śliczne pupcie małych chłopców czy dziewczątek – jest katolikiem.
    To co widzimy, to wszystko Kościół katolicki. Innego nie ma niż ten. I o to właśnie chodzi, w tym właśnie rzecz to jest piękne: ta nędza to właśnie katolicyzm.
    Człowiek troszkę rozumny i nieco moralny wyciaga z tego wnioski.

  16. „Kto, kiedy, gdzie, dlaczego i jak stworzył Boga?”

    „Pewny siebie, sceptyczny Francuz stojący przed drzwiami swego domu spojrzał prosto w oczy Świadkowi Jehowy i oświadczył: „Jeśli potrafi mi pan wytłumaczyć, skąd się wziął Bóg, to pana wysłucham. Świadek spokojnie odrzekł: Niektórzy rozsądnie myślący ludzie doszli do tego samego wniosku, co osiemnastowieczny francuski filozof Voltaire, który powiedział: ‛Gdyby nie było Boga, to trzeba by Go wymyślić’. Czy zastanawiał się pan nad tym, dlaczego tak inteligentny człowiek, jak Voltaire, to powiedział?

    Mężczyzna przyznał, że o tym nie pomyślał, ale zaprosił Świadka, który w mieszkaniu ciągnął dalej swą argumentację.

    Wiele ludzi — podobnie jak kiedyś Voltaire — uważa, że zarówno życie, jak i Wszechświat musiały mieć jakąś przyczynę. Aby móc stworzyć to, co widzimy, musiałaby ona dysponować pewną siłą, czyli odpowiednią energią, i takimi cechami, jak talent organizacyjny, poczucie piękna, miłość i mądrość. Dlaczego? Ponieważ te cechy są widoczne w widzialnym Wszechświecie, zwłaszcza na Ziemi. Nie są to jednak właściwości rzeczy, tylko osób. Wobec tego musi istnieć jakaś Istota Najwyższa — Bóg.

    Zgoda, odparł ciągle nie dowierzający Francuz, ale skąd się wziął Bóg?

    Wiadomo, że istnieje widzialny, materialny Wszechświat i niezliczona różnorodność form życia na Ziemi. Jak to wszystko powstało? Przez przypadek — mówią niektórzy, choć nie wszyscy naukowcy. Jednakże w teoriach sformułowanych przez różnych uczonych zawsze zakłada się, że coś istniało już przedtem — mniejsza o to, jak byśmy to nazwali. Uczeni mówią, i słusznie, że materia jest formą energii. Na tej podstawie, ich zdaniem, Wszechświat mógł powstać przez przypadek. Nie wyjaśniają jednak, jak doszło do wytworzenia się warunków inicjujących. Zawsze biorą za punkt wyjścia coś już istniejącego, czego pochodzenia nie potrafią wytłumaczyć.

    Ateiści przyjmują więc za punkt wyjścia istnienie jakiejś rzeczy, wierzący w Boga natomiast — istnienie osoby. Biorąc pod uwagę uwidaczniające się zarówno na Ziemi, jak i w całym Wszechświecie prawa natury, matematyczną dokładność, organizację i mądrość, ŚJ uważają, iż wynika stąd logiczniejszy wniosek, że tą Praprzyczyną wszelkiego bytu jest Osoba, a nie rzecz, inteligentny Stwórca, a nie ślepa siła. Przedkładają wstępne słowa Biblii: „Na początku Bóg stworzył (…)” nad hipotezę ateistów: „Na początku było coś” .

    Wiedziałem, że w końcu zacytuje pan Biblię — powiedział dociekliwy Francuz.

    Rzeczywiście, ŚJ uważają biblijny punkt widzenia co do prawd podstawowych za logiczny i zgodny z dostrzegalnymi realiami. Zbadajmy niektóre z nich …”

    Dalszy ciąg tej rozmowy pokazuje że staranne rozważenie argumentów na to, że życie zostało stworzone, może okazać się interesujące. Niejedna osoba zapewne przyzna, że nie byłoby rozsądne zamykać się na takie fakty.

    A zatem, żeby odpowiedź na pytanie: „Czy Bóg miał początek ?”, trafiła nam do przekonania, najpierw powinniśmy się upewnić , że On naprawdę istnieje.

  17. No cóż, jednak komisja majątkowa, preferyncyjne zakupy ziemi po wielkich PGR-ach oraz obecna ustawa o gruntach pozwalająca „wyprać” zdobyty majątek, czyni z nich nowych latyfundystów i chcąc nie chcąc grupę o dużej sile oddziaływania zarówno bezpośrednio na władze jak i na rynek. Jedyna nadzieja w tym, że nie brakuje biskupów, którzy faktycznie „mają to szczęście, że nie muszą liczyć pieniędzy” i że dzięki temu szybko roztrwonią swoją przewagę.
    Niemniej jednak głupota i konformizm polskich polityków wychowanych na katechezach w latach 80-tych jest przygnębiająca i brzemienna w skutki dla nas.

  18. Kategoria „katolików zobowiązanych”, a właściwie „ochrzczonych zobowiązanych” jest nieco zawiła. Wystarczająco zawiła, żeby zapominać co znaczy. Współczynnik 36,7% oznacza, że na mszach pojawiło się 36,7% z 82% osób uważanych przez KK za katolików, czyli 30% owych katolików, a 26% populacji Polski. Więc nie jedna trzecia, ale jedna czwarta. Pomijając to, że wielu ochrzczonych nie jest katolikami, a czasem nigdy nimi nie była.
    Samych ochrzczonych wg danych ISKK za poprzedni rok, 2015, jest 32,7 mln. Ponieważ ISKK nie podał liczby za rok 2016, a ich liczba spada ostatnio po 300-500 tys. rocznie, można nawet założyć, że wynosi ok. 32,3 mln. Ale do obliczeń używałem 32,7 mln.

  19. @ jakowalski-
    Nie wiem po co się wysilasz i próbujesz Dezerterowi tłumaczyć. Przecież on już wyjaśnił, za Voltairem, skąd wziął się Bóg- został wymyślony. Dezerter zaś wierzy w magię, czyli że jeżeli dostatecznie duża ilość ludzi w coś wierzy to przedmiot ich wiary się materializuje.

  20. Panowie , nie pastwcie się nad Dezerterem . On wierzy i MA PRAWO !
    Najgorszą sytuacją jest ta , opisana przez Tanakę w poście 37917 i 37919 . To jest rozstrzygające , a nie wywody filozoficzne . Jeśli ksiądz , mój drogi jakowalski odmówi Ci pochówku kogoś na cmentarzu , którym prawem kaduka zarządza to mieszkając na wsi masz przerąbane ! Tyle !
    Nikt tam nie będzie rozsiewał prochów po lasach i polach .

    Rozmawiałem ostatnio z rolnikiem na rynku obok mnie . Gość jest spod Łowicza ( kawał drogi , bo to Łódź ) , wyobraźcie sobie , że mają proboszcza , który datki na kościół zbiera jadąc terenówką wzdłuż wsi ulicówki , a wierni MAJĄ STAĆ przed obejściami z kopertami i dawać przez okno wozu !!!
    Średniowiecze ? Tak ! Wielu go nienawidzi ? Tak !
    Ale maszyna się kręci !

  21. Kiedy to usłyszałem – ONIEMIAŁEM ! Niby Europa i XXI wiek.
    Na pytanie , czy nikt mu jeszcze łba nie ukręcił , albo chociaż nie spalił terenówki , gość odparł – wielu chciałoby !

    „ino panie śmiałości brak „

  22. Tanako , są jeszcze gorsze rzeczy wypływające z tzw. tradycji , bandycko rozgrywanej przez PiS . Otóż ja , pochodzący z panów , mam możliwość dostania w tzw. ryj od wielbicieli tzw. wyklętych . Ludzi z reguły prostego chowu . A są to głowni beneficjenici PRL-u !
    Patrz nazwiska – Szydło , Kępa , Błaszczak , Pięta itd.
    Schizo polega na tym , że będąc lewicowcem ( nie lewakiem) popieram np. reformę rolną – ergo parcelację mojego dziadka .
    Zaś matoł „patriota” , prawnuk BENEFICJENTA owej parcelacji , może dać mi w ryj za to , że nie popieram jakiegoś ognia czy innej bladzi , która .. zastrzeliła geometrę dzielącego ziemię dla jego pradziadka !!! I to się nadaje do prasy ! ( 40 latek)

  23. Znaczy się cytat z 40 latka .

  24. Momo
    1. A co to dziś za problem spalić zwłoki i pochować na komunalnym cmentarzu np. w Warszawie? Poza tym, to cała moja rodzina pochowana jest na pewnym małym cmentarzu na przedmieściach Warszawy. Ksiądz proboszcz doskonale wie, że ich w kościele nigdy nie widział, ale liczy się przecież tylko opłata za grób. Przepraszam – dziadka ksiądz proboszcz widywał w kościele, kiedy dziadek malował proboszczowi obrazy przedstawiające ten kościół (zresztą zabytkowy, z XV wieku), na zasadzie opisanej przez Boya. Otóż Boy naśmiewał się ze Styki, który z pasją i nabożeństwem malował obrazy Matki Bożej. Ukazała mu się więc Maryja i rzekła: „Ty, Styka, ty mnie nie maluj na kolanach, ty mnie maluj DOBRZE”. Ksiądz proboszcz wybrał więc malarza mało religijnego, ale za to DOBREGO. 😉
    2. Bez przesady. Możesz podać nazwę tej wsi albo parafii i nazwisko tego proboszcza? Nie sądzę, aby Watykan byłby zadowolony z niego i myślę, że długo by taki proboszcz posiedział na swoim stołku. Różne dziwne rzeczy się dzieją w polskiej sekcji kościoła rzymskiego, ale bez przesady – odróżnij plotki od faktów.
    3. Dezerter – ja mu nie bronię wierzyć w co on tyko zechce, ale niech on wreszcie przyzna za Tertulianem, że „credo quia absurdum est” i że znalezienie naukowego dowodu istnienia boga sprowadziłoby go do pozycji zjawiska (bytu) fizycznego, a więc odarłoby boga z boskości.

  25. Momo
    Poza tym, to jeżeli ci rolnicy są rzeczywiście aż tak głupi, że dają się aż tak terroryzować aż tak bezczelnemu klesze, to znaczy, ze sobie na takiego a nie na innego proboszcza zasłużyli i dobrze im tak.

  26. @jakowalski – z tą wsią , to naprawdę (!) nie zmyśliłem . Wiem , że Watykan ma inne poglądy . Szczeg. papież Franciszek . Ale to PRAWDA !
    O nazwę wsi postaram się dowiedzieć . Gość opowiedział mi to sam , bez żadnych sztuczek z mojej strony . Wiarygodność na podst. ustnego przekazu

  27. @jakowalski – z tym pkt. 1 to pojechałeś . A jesteś bystry , (ale kłótliwy) . Powiedz mi łaskawco co zrobi gość z odległej wsi , kiedy sąsiedzi zapytają – Antoni , a gdzie mamusia leży?
    W W-wie ? Żarty ! I co ma zrobić 1.11 ? Gdzie zapalić świeczkę ?

  28. dezerter83
    5 stycznia o godz. 16:37 37900

    >Pismo zapewnia: „Jeśli będziecie go szukać, da się wam znaleźć”.<

    Już Ci mówiłem, dezerterze, u pana Jacka, że taka zabawa w chowanego domniemanego stworzyciela i władcy świata – wszechobecny władca, którego trzeba szukać! – dyskwalifikuje z logicznego punktu widzenia i stworzyciela, i szukających. To zabawa infantylna, wymyślona przez infantylnych dla tych, którzy wątpili w istnienie Jahwe. Skoro wątpili w jego istnienie, z czego i z jakiej racji miałaby w nich wykiełkować wola szukania? Żeby szukać Boga, pierw trzeba wierzyć, że coś takiego istnieje, a Ty udajesz, że niby zaczynasz szukanie dowodów od zera, nie jak apologeta. Wszystko, co odgrywasz, dezerterze, ze swojej długogrającej płyty, to dorabianie niby-dowodów do z góry przyjętego pewnika "Jest Bóg". Wziąłeś sobie na ząb jałowe odgrywanie tej płyty akurat wśród ludzi, którzy są od Ciebie znacznie mocniejsi na głowę. Dawno temu odkryłem, że nie o żadne misjonarstwo Ci chodzi, lecz wpadłeś w uzależnienie od bycia na widoku, w nałóg. Sam wiesz, że niczego misjonarskiego na blogach "Polityki" nie osiągniesz, ale jesteś i żadna siła Cię stąd nie wyciągnie.

    "Zapewnił ludziom doskonały start, ale oni woleli zlekceważyć Jego wymagania i sami chcieli decydować o tym, co jest dobre, a co złe".

    Nie taki on był doskonały, skoro wszechwiedzący wiedział, że ludzie zlekceważą jego wymagania i w najmniejszym stopniu nie zapobiegł temu, choć przecież jako wszechmogący – mógł. To zwykła logika. Ale ważniejsza jest dla mnie Twoja niewiedza o człowieku. Cóż to znaczy "WOLELI zlekceważyć jego wymagania"? Skoro się powołujesz (zawsze wybiórczo) na logikę – że świat musiał być stworzony przez KOGOŚ – to sobie uprzytomnij to, co jest o wiele bardziej widoczne w codziennym doświadczeniu: człowiek coś woli ZAWSZE z jakiegoś powodu. Z jakiego więc powodu pierwsi ludzie żyjący w idealnych warunkach i nie mający żadnych doświadczeń nieidealnych WOLELI zlekceważyć wymagania władcy? Wola rodzi się z konieczności wyboru. Jakich wyborów musieli dokonywać w idealnym świecie pierwsi ludzie, by zaistniało w nich coś takiego jak wola? A jeśli domniemany Bóg DAŁ im tę wolę, to w jakim celu, skoro w idealnym raju wszystko było idealne, więc nie istniały wybory i niepotrzebna była wolna wola (która, nawiasem mówiąc, i bez bogów jest urojeniem egzaltowanych)?

  29. Jak przeliczy się procenty kościelne na matematyczne wychodzi, że do kościoła na liczenie (czyli max) chodzi 25,5 % Polaków.
    Oczywiście jeśli proboszczowie podali prawdziwe dane, ci których znam mówią, że dodają ok. 20% lub lepiej bo co biskup by powiedział.

  30. momo1
    7 stycznia o godz. 14:45 37932

    Tak jest.
    Tzw. komunę obalił polski robotnik, potomek chama pańszczyźnianego, pod kierunkiem inteligenta, też potomka chamów, lub biednych panów.
    Jak tylko obalił, sam został obalony.
    PRL dał chamom możliwość w miarę niezłego życia, w każdym razie nieporównywalnego do poprzedniego, a nawet nazwał go człowiekiem i „klasą przodującą”, co się klasie przodującej najwidoczniej nie spodobało, skoro obalił. I przestał być robotnikiem.
    Ma czego chciał, ale nie chce mieć tego, co chce, więc obalił złe PO, żeby było dobrze pod PiS. Został Suwerenem.
    PiS się odżywia Suwerenem i wraca do podziału na panów i chamów. Jet to podział wedle „wartości” i przynależności. Jakby nieco inny niż za I Rzeczypospolitej, ale nie bardzo. Szlacha też wedle wartości i przynależności. Oraz majątku. Majątek trafia do PiSu, więc się wszystko będzie zgadzać. W PiS-ie chamy, ale zanim pan został panem, też był chamem.

css.php